---Oczami Clary---
Gdy się obudziłam Jace'a nie było. Wstałam i wykonałam poranną toaletę. Wychodząc z pokoju spojrzałam na zegarek. Za chwilę 8, czyli zdążyłam ogarnąć się akurat na śniadanie. Na korytarzu, po drodze do jadalni spotkałam Jonathana. Uśmiechnął się do mnie na powitanie, a ja odwzajemniłam śmiech. Wbrew pozorom kochałam brata, nawet jeśli miał paskudny zwyczaj wkurzania wszystkich do okoła. Razem weszliśmy do jadalni. Było cicho. Valentine i Jocelyn rozmawiali przyciszonymi głosami. Przerwali na nasz widok.
-O czym tak rozmawialiście?-spytał zaciekawiony Jonathan, siadając przy stole obok mnie.
-To nie było nic co zainteresowałoby was.Sprawy kręgu-odparł Valentine.
Bzdura, pewnie rozmawiali o Hekatah, Kinny i mnie. Dlatego przerwali gdy weszliśmy. Mój brat chyba też nie uwierzył w kłamstwo ojca. W ciszy zjedliśmy śniadanie i rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Postanowiłam iść do Kinny, spawdzić czy nikogo nie zabiła. Droga była krótka. Weszłam do domu i poszłam do salonu. Na sofie siedziała Kinny w towarzystwie brązowowłosej dziewczyny o szarych oczach.
-Hej, Clary. To jest Tessa Gray.
-Tesso, to moja przyjaciółka Clary Morgenstern.
-Miło mi cię poznać-powiedziała Tessa.
-Mi też-odparłam z uśmiechem. W towarzystwie czarownicy Kinny wydawała się być spokojniejsza.
-Nie ćwiczysz tych swoich..hmm zabójczych czary mary ?-zapytałam przyjaciółkę. Do tej pory ćwiczyła dopóki była w stanie chociażby stać o własnych siłach. Tessa najwyraźniej zdołała przemówić jej do rozsądku.
-Ćwiczę, ale dużo mniej. I tak Jaenelle dzisiaj jest zajęta, więc mam wolne.
Szczerze wątpiłam czy Jaenelle ma jakieś bardzo ważne zajęcie na dzisiaj. Pewnie po prostu chciała odpocząć. Zresztą Kinny też przyda się odpoczynek. Od kilku dni nieustannie jest czarownicą, a nie nocnym łowcą. Czas żeby na chociaż na chwilę to zmienić.
-A gdzie Caroline ?-ona też uciekła przed destrucyjnym talentem Kinny? Wszyscy ostatnio unikali tego miejsca podczas jej ćwiczeń, tylko Jaenelle nie denerwowała się tak przy młodej czarownicy. A może udawała? Wszystko jedno, i tak musiała jej pomagać. Żeby poprawić Kinny chumor , Tessa opowiedziała nam historię o tym jak ona dowiedziała się o świecie cieni i o tym, że sama nie jest człowiekiem. Musiała pomóc poznanym w Londynie nocnym łowcom pokonać Mortmaina, który pragnął wykorzystać ją by zemścić się na nocnych łowcach za zabicie przybranych rodziców. W jej naszyjniku był anioł, który ją chronił. Swój udział w tej historii miał także Magnus, który podobno pomagał przy wynalezieniu bramy przez Henry'ego Branwella. Naprawdę niesamowita historia. Obie z Kinny słuchałyśmy jej z zapartym tchem. Gdy Tessa skończyła opowiadać, zbliżała się pora obiadu. Pożegnawszy się z czarownicami, poszłam do domu. Po drodze zastanawiałam się w co się przebrać. Weszłam do naszej rezydencji i szybko udałam sie do swojego pokoju. Zamknełam za sobą drzwi i otworzyłam szafę. Zdecydowalam, że zmienię tylko bluzkę na bardziej elegancką. Wyciągnęłam z szafy fiołkową koszlulę i poszlam się przebrać. Po kilku minutach byłam gotowa. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę pokoju Jonathana. Otworzył drzwi zanim zdążyłam zapukać.
-Witaj, siostro. Czego ode mnie chcesz?
-Pogadać, wpuścisz mnie ?
Jonathan wpuścił mnie do pokoju. Usiadłam na łóżku i poczakłam aż usiądzie obok.
-Pamiętasz rozmowę Jocelyn i Valentina rano ? Tą, którą przerwali kiedy weszliśmy.
-Tak, usłyszałem trochę. Chodziło o ciebie, Kinny i Hekatah. Chyba planują wasz wyjazd-powiedział.-Nie mów nikomu, że wiesz. Możliwe, że tylko się przesłyszałem.
Skinęłam głową na znak zgody.
-Chodź-Jonathan wstał i podszedł do drzwi. Wychodząc na korytarz mruknął coś niezrozumiale. Uznałam, że chyba nie mówił tego do mnie i zignorowałam to. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
---Oczami Valentina---
Jocelyn przysiadła na krześle naprzeciwko. Wyglądała na zmartwioną powrotem Hekatah.
-Co masz zamiar teraz zrobić?-spytała.-Clary nie będzie chciała stąd wyjechać.
-Musi, zresztą nie jedzie sama. Będą z nią Tessa i James,Jaenelle i Kinny.
-Tak, ale wiesz jaka ona jest. Nie będzie chciała się ukrywać. Kinny tak samo.
-Tessa namówi Kinny do wyjazdu, a Clary ma wyjechać czy tego chce czy nie. Tam będzie bezpieczniejsza.
Jocelyn chciała jeszcze coś powiedzieć ,ale ja jej przerwałem. Hekatah była zbyt niebiezpieczna, żeby Clary mogła zostać tutaj. Jak sprawa się rozwiąże to pozwolę jej wrócić. Narazie jednak tak będzie lepiej.
Fanów Clace informuję, że nawet na czas wyjazdu nie mam zamiaru rozdzielać Jace'a i Clary. Mam nadzieję, że nie urwiecie mi głowy za taki obrót spraw :))
Oczywiście, że nie ! Rozdział B O S K I, tylko szkoda, że taki krótki :((
OdpowiedzUsuńA co do CLACE to dobrze, że nie chcesz ich rozdzielać, bo pożałowałabyś tego XD Czekam na NEXTA !
Super rozdział i przeżyję. Naprawdę super piszesz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie. <3
Hej!!!
OdpowiedzUsuńTo znów ja. ;-D
Uwielbiamy ciebie i twojego bloga!!! Dlatego nominujemy cię do LIBSTER AWARD!!!
Więcej informacji tutaj:
http://trylogia-czasu-opowiadania.blogspot.com/
No ja ci tak gratuluje nominacji.Czekam na 10. I niech wena da ci spać./Karolcia
OdpowiedzUsuńPiszesz niesamowicie i ty też taka jesteś, dlatego NOMINUJE CIĘ DO LIEBSTER AWARD !<3
OdpowiedzUsuńWięcej: http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.fi/2015/01/liebster-award.html
Hej dopiero dzisiaj wpadłam na twego bloga i przeczytałam go migiem .Dziwi mnie to że Jace i Clary tak szybko no nie wiem jak to ując stali się parą ale nie dosłownie .
OdpowiedzUsuńNo ale blog jest super i czekam na nexta od teraz wierna czytelniczka :*