wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 20

---Oczami Clary---
Światło księżyca delikatnie oświetlało pokój. Leżałam z Jace'm na moim łożku, przytulając go. Chłopak obejmował mnie ramieniem. W świetle księżyca jego włosy zmieniły barwę ze złotej na srebrną.
-Różowy jestem, czy po prostu lubisz się na mnie patrzeć ?-Zapytał Jace z rozbawieniem.
-Jesteś..kolorowy..
Chłopak uniósł brwi.
-Naprawdę ?
-Eee taak
-W takim razie tworzymy bardzo kolorową parę-mruknął.
-Co ?-O co mu chodzi ?
-Ja różowo-złoty, no wiesz, moje włosy są złote. Ty rudo-czerwono pomarańczowa.
-Taa, uważaj, bo poproszę Kinny żeby zamieniła twój cudny blond kolor na inny.
-Nie możesz mi tego zrobić !
-Wszystko mogę.
-A Alec ostrzegał mnie, że rude bywają wredne.
-Alec, co ?!?!
-Nic, nic..
Uśmiechnęłam się szeroko i go pocałowałam. Jace przyciągnął mnie bliżej i wplątał palce w moje włosy.
-Mmm...cudna jesteś, księżniczko-powiedział chłopak cicho.
-Ty też jesteś cudowny.
-Wiem.
---Oczami Kinny---
Szłam do oranżerii. Musiałam poukładać sobie parę rzeczy w głowie. Nagle usłyszałam pisk, był taki głośny, że aż spadłam ze schodów. Na szczęście miałam niesamowity refleks i w porę zasłoniłam głowę, by nie uderzyć nią w ścianę. Szybko otrząsnęłam się po upadku i pobiegłam w stronię, z której dochodził głos.
---Oczami Anastazji---
Wpadłam do bawialni, jakby mnie gonili wszyscy diabli, a okazało się, że to tylko Janelle i...wielki pająk. Kinny wpadła dosłownie sekundę po mnie poturbowana tak, jakby właśnie zaliczyła upadek ze schodów. Zakryłam dłonią usta, by ukryć śmiech.
-Więc narobiłaś tyle hałasu z powodu pająka ?!-zapytała czarnowłosa. Wyglądało na to, że zaraz będę musiała zmywać Jaenelle z podłogi, ścian i sufitu. Spojrzałam w górę. Trochę wysoko. Trochę bardzo wysoko. Nie, nienienienienie.
-Ni zmyję Jaenelle z sufitu.-Powiedziałam to cicho, ale Kinny i tak usłyszała. Zachichotała cicho.
-Ja już chyba wiem kto to zrobi...
-Co ?!-Zapytała blondynka, a Kinny zrobiła minę niewiniątka.
-Nic, czy ktoś coś w ogóle mówił ?-Kinny rozejrzała się po pomieszczeniu, obejrzała uważnie nawet sufit.
-Rzeczywiście za wysoko-mruknęła, kiwając głową powoli.
-Bywa..-odparłam i przyglądałam się Jaenelle, która patrzyła na mnie i na Kinny jak na wariatki. Czarnowłosa czarownica uśmechnęła się wesoło do Jaenelle, ręką nakreślając sobie nad głową kształt aureoli po czym pogwizdując wyszła z bawialni. Jaenelle popukała się palcem w czoło. Wzruszyłam ramionami, nie powiem o tym Kinny, bo zmywanie resztek kogoś ze ściany nie należy do moich ulubionych zajęć i także wyszłam.

Znowu krótko, więc przepraszam. Next postaram się napisać dłuższy :)

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 19

---Oczami Kinny---
Gdy tylko pojawiłyśmy się w instytucie wszyscy do nas przybiegli. Jace złapał Clary w ramiona i przytulił ją mocno. Lucas podszedł do mnie i też mnie przytulił. Uśmiechnęłam się. -Czemu nas nie wezwałaś ?-Zapytała Jaenelle. -Ja ją o to prosiłam-odparła za mnie Clary.
---Oczami Clary---
Jace trzymał mnie mocno jakby upewniał się, że jestem cała. Lucas i Kinny stali obok siebie i trzymali się za ręce. Czy ja o czymś nie wiem ? -Następnym razem nie zostawię cię samej-mruknął mi Jace do ucha. Uśmiechnęłam się szeroko. -To dobrze. Nigdy mnie nie zostawiaj.
---Oczami Kinny---
Jace i Clary poszli do siebie, a Jaenelle, Magnus i reszta naszego zespołu poszli do oranzerii. W bibliotece zostaliśmy tylko Lucas i ja. Siedzieliśmy razem na parapecie i spoglądaliśmy za okno. Chłopak obejmował mnie ramieniem, a ja opierałam głowę na jego piersi. Fajnie było tak siedzieć. Przez okno wpadały promienie słońca, oświetlając pomieszczenie złotym światłem. Zaśmiałam się cicho. -Hmm?-mruknął Lucas. -Nawet kolekcja czaszek Madeleine wygląda ładnie w tym świetle. Zastanawiam się po co ona to kolekcjonuje. -Nie wiem. Tak było jak jeszcze jej ojciec kierował instytutem. Aha, i proszę cię nie komentuj wystroju przy niej, bo skończysz jako jedna z tych czaszek. -Hahaha, bardzo śmieszne. -A ja myślałem, że właśnie za to mnie tak bardzo lubisz. -Ja lubie ciebie ? Kto ci tak powiedział ? Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i posłał mi wymowne spojrzenie. -Ty. -Byłam wtedy chwilowo niepoczytalna. -Okej, ale następnym razem jak coś się stanie to nie zostanę z tobą na noc. Jęknęłam. -No chyba, że się przyznasz, że mnie uwielbiasz. -Taa, idź się lecz. -Nie mogę. Na głowę to już u mnie za późno. -Idiota-mruknęłam i go przytuliłam. Może przez chwilę będzie cicho.Lucas przyciągnął mnie bliżej do siebie i oparł policzek o moją głowę.Przymknęłam oczy, chwilowo poddając się dziwnemu uczuciu, które zawsze pojawiało się przy nim. Cholera, nie mogę się zakochać. Nie mogę !!!
Przepraszam, że tak krótko, ale ostatnio mam coraz mniej czasu i pomysłów :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 18

---Oczami Clary---
Ogień. Wszędzie był złoty, niebiański ogień. Pomarańczowo złote płomienie lizały ziemię i rośliny. 
-Clarisso..
Odwróciłam się. Przede mną stał anioł Razjel.
-T-tak?-Wyjąkałam.
-Clarisso Adele Morgenstern, musisz opóźnić ceremon, którą planuje Hekatah. Jeśli przejmie od ciebie wystarczająco dużo energii będzie próbowała zniszczyć świat. Musisz ją powstrzymać. Kinga ci pomoże.
-Jak ?
-Masz swoją moc. Użyj jej.
-Nie potrafię-jak mam powstrzymać kogoś z kilkoma stuleciami praktyki ? Jeszcze niedawno nic nie wiedziałam na ten temat.

-Wyobraźnia. Chyba ją posiadasz-powiedział anioł.-Liczę na ciebie. Mam nadzieję, że ci się uda-dodał i zniknął w chmurze złotych iskierek. 
Obudziłam się. Przetarłam oczy. Na krześle przy łóżku leżała czarna sukienka z szarym paskiem. Westchnęłam. Jak umierać to chociaż w ładnym stroju, tak Hekatah ? Poczucie chumoru tej czarownicy było bardzo ciekawe. Gdybym nie miała dzisiaj zginąć, pewnie zaczęłabym się śmiać. No chyba, że nie umrę...Może uda mi się ją powstrzymać ?I jeszcze wizyta anioła.Zdekoncentrowała mnie. Moje rozmyślania przerwała Hekatah.
-Obudziłaś się-mruknęła.-To dobrze. Ubierz się. Przyjdę za 15 minut.
Drżącą ręką odgarnęłam włosy z twarzy i zaczęłam się ubierać. Po 15 minutach przyszła Hekatah. -Chodź za mną-powiedziała.
Kobieta wyszła, a ja za nią. Cały czas zastanawiałam się jak stąd uciec. Ten dom był istnym labiryntem. Ciekawe jak ona się tu odnajduje. Po kilku minutach doszłyśmy do dużego pomieszczenia z narysowanymi na podłodze pentagramami i innymi znakami. Hekatah podeszła do wielkiego regału i zaczęła coś przygotowywać. Po chwili wzięła coś i przeszła do jakiegoś ukrytego pomieszczenia.Po cichu zaczęłam skradać się w stronę wyjścia, ale odbiłam się od magicznej bariery. Wytężyłam umysł w poszukiwaniu swej mocy. Była we mnie głęboko ukryta. Jasna wiązka energii.Nigdy nie znalazłabym jej gdybym nie patrzyła na treningi Kinny. Rozwinęłam ją i zaczęłam próbować jej użyć. Nie mogłam zniszczyć bariery odgradzającej mnie od wyjścia.Wyobraziłam sobie jak leżący na stole athame przesuwa się w moją stronę. Nieśmiało zerknęłam w jego stronę. Ledwo drgnął. Spróbowałam jeszcze raz. Udało mi się !! Wzięłam athame i spojrzałam na Hekatah. 
---Oczami Kinny---
Wszystko był już gotowe. Magnus właśnie otwierał bramę. Przymknęłam oczy i czekałam. Jace, Jaenelle, Lucas i reszta łącznie z Valentine'm czekali razem ze mną.
-Gotowe-powiedział Magnus, łapiąc mnie delikatnie za ramię.-Pamiętaj, żeby dać nam znak jak ci się uda.
Skinęłam głową. Podeszłam do bramy i pomyślałam o Clary. O wszystkich chwilach, które razem spędziłyśmy i przekroczyłam bramę
---Oczami Clary---
Nagle obok mnie pojawiła się Kinny. Wylądowała obok mnie cicho i zwinnie jak kot. Jakby czytając jej w myślach powiedziałam cicho:-nie wzywaj ich. Chcę to zrobić sama.
Kinny nie wyglądała na zadowoloną, ale posłuchała i dała mi seraficki miecz. Chciałam podejść do drzwi pomieszczenia, do którego poszła Hekatah, ale nie zdążyłam. Czarownica zagrodziła mi drogę. Kinny stanęła za mną.
-Myślałaś, że tak łatwo dam ci uciec ?-Wrzasnęła Hekatah, po czym zaczęła mruczeć jakieś słowa w dziwnym języku. Zanim dokończyła jakaś niewidzialna siła rzuciła nią o ścianę.
-Clary, chodź !-Krzyknęła Kinny i złapała mnie za rękę. Hekatah zaczęła się podnosić, a Kinny pociągnęła mnie w stronę bramy, którą tworzyła. Czarownica była już niedaleko nas kiedy Kinny znów cisnęła ją o ścianę. Ja wyobraziłam sobie jak drzwi zamykają się, a wszystkie zamki zaczęły się zatrzaskiwać. Zanim Kinn wciągnęła mnie w bramę, wyobraziłam sobie ogień pożerający drewniane belki. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam zanim przyjaciółka wciągnęła mnie w bramę były języki ognia wspinające się po kolumnach.

Witam ;33 Trochę kiepsko to wyszło, ale naprawdę mam mało czasu :/ 
Next postaram się dodać jutro albo w czwartek :)

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 17

---Oczami Clary---
Szłam do swojego pokoju. W szczelinie pomiędzy drzwiami, a podłogą było widać ciemno zielone światło. Podeszłam bliżej i otworzyłam drzwi. W pokoju unosił się dym, pachniało jakimś kadzidłem czy czymś podobnym. Wolno podeszłam do okna, by je otworzyć. Nagle czyjeś silne ręce złapały mnie od tyłu i zakryły usta, żebym nie mogła krzyknąć. Próbowałam się wyrwać, ale nie dałam rady. Poczułam ukłucie na ramieniu, a potem zobaczyłam ciemność.
***
Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Leżałam na czymś miękkim. Jęknęłam cicho i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Znajdowałam się w dosyć dużym pokoju z zasłoniętymi oknami. Rozejrzałam się. Niestety nie znalazłam nic, co mogłoby mi posłużyć jako broń. Westchnęłam i wstałam. Chciałam rozsunąć zasłony.
-Nawet nie próbuj.-Za mną stała kobieta. Była wysoka i niesamowicie szczupła. Miała ciemne włosy i oczy. Hekatah.
-Po co mnie porwałaś ? -Zapytałam. Na szczęście mój głos brzmiał normalnie.
Czarownica prychnęła cicho.
-Naprawdę nie wiesz ?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie chcę teraz umierać. Nie mam zamiaru teraz umierać. Niech sobie weźmie jakoś tą moc, czy co ja tam mam, ale niech mnie nie zabija.
-Masz, włóż to-powiedziała, rzucając we mnie suknią.-Za 15 minut masz być gotowa.-Wyszła cicho z pokoju, a ja rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć jak się stąd wydostać.
---Oczami Jace'a---
Siedzieliśmy i próbowaliśmy namierzyć Clary. Hm, poprawka: Magnus próbował, a my kręciliśmy się nerwowo wokół niego. Kinny biegała w kółko po pokoju i wyglądała jakby usiłowała wyrwać sobie włosy.
-Przestań-warknąłem do niej. Wcale się tym nie przejęła. Albo udawała, albo nie usłyszała. Raczej to pierwsze.
-Kinny, przestań, bo dziurę w podłodze zrobisz.-O dziwo, dziewczyna posłuchała Lucas'a i usiadła obok niego.
-Znalazłem-krzyknął Magnus. Wszyscy zbliżyliśmy się do niego.
-Gdzie ona jest ?-zapytałem.
-Tu jest problem. To wygląda jakby była w środku morza, pod wodą.
-Podwodne mieszkanie ?
-Kinny geniuszu..to nie moż...
-Możliwe-wtrącił Magnus zanim zdążyłem dokończyć.-Jest takie zaklęcie, które pomaga zrobić coś takiego.
-Wow, niezłe. Ale jak się tam dostaniemy ?-zapytała Kinny.
-Może uda nam się przez bramę. Po prostu pomyślisz o niej i przejdziesz, Kinn.
-Ale dlaczego akurat ona ?-Lucas złapał Kinny za rękę i przyciągnął do siebie. Uśmiechnąłem się blado. Chyba wiem, czym później będę ją wkurzał.
-Bo ona potrafi czarować-odparł Magnus, Lucas'owi, nadal patrząc na Kinny.
-Okej-mruknęła dziewczyna.-Pójdę tam. Muszę tylko się przygotować.
-Jutro pójdziesz. Jak trafisz do mieszkania Hekatah, to dasz nam znać i reszta też przejdzie.
Kinny skinęła głową. Wyglądała na bardziej bladą niż zwykle.
-Jesteś pewna, że dasz radę ?-zapytałem.-Ja mogę spróbować tam pójść.
-Nie, po prostu trochę się denerwuję.
-Niech ci będzie. Idź odpocznij.
Lucas odprowadził Kinny do wyjścia z biblioteki.
-Ty też idź Wszyscy musimy zebrać siły-powiedział Magnus.
---Oczami Clary---
Gdy ubrałam się w sukienkę przyszła Hekatah. O dziwo nie zaprowadziła mnie do jakiegoś mrocznego pomieszczenia z pentagramami i innymi takimi gadźetami. Zabrała mnie do ogrodu. Czy ja dobrze widzę ?! Widząc moją zdziwioną minę Hekatah powiedziała:-pomyślałam, że będę na tyle miła, że postaram się sprawić, żeby twój ostatni dzień życia nie był najgorszy. Poza tym lubię kogoś bliżej poznać, zanim go zabiję
-Miło-powiedziałam sarkastycznie. Ona to ma poczucie chumoru !!
-Zawsze mogę to zmienić.
-Jest okej, dzięki za dobre chęci.
Hmm..chociaż tyle dobrego.
---Oczami Kinny---
-Beznadzieja-powiedziałam cicho.
-Co ?-Zapytał Lucas. Siedział ze mną w moim pokoju. Nie chciałam być teraz sama.
-Nic, tylko użalam się nad sobą. Mogłam coś zrobić.
-Co mogłaś zrobić ? Nie potrafisz widzieć przyszłości. Skąd miałaś wiedzieć ?
-Ugh, masz rację.
-Ja zawsze mam rację.
-To mój tekst.
-Kazałaś mi uczyć się od mistrza. Zgaduję, że miałaś na myśli siebie.
-Tak, jesteś bardzo dobrym uczniem.
-Mam genialną nauczycielkę.

Uśmiechnęłam się mimowolnie.-Wiem. 

Przepraszam, przepraszam, przepraszam !! Wiem, że rozdział miałam dodać w poniedziałek. Niestety jak narazie rozdziały nie będą codziennie, wiecie nauka i te sprawy...
Wybaczcie, next postaram się dodać jak najszybciej :))

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 16

---Oczami Jace'a---
Obudziłem się obok jeszcze śpiącej Clary. Jej długie rude loki były rozsypane na poduszce. Wyglądała tak spokojnie i niewinnie. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Mógłbym całe wieki się jej przyglądać,a i tak nie znudziłby mi się jej widok. Dziewczyna poruszyła się i powoli otworzyła oczy. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
-Dzień dobry, królewno-powiedziałem.
-Nie jestem królewną.
Pokręciłem głową z udanym niepokojem.
-To nikt ci nie powiedział kim jesteś ? W takie razie będę pierwszy-przyciągnąłem ją bliżej i pocałowałem. ---Oczami Clary---
Gdy w końcu zakończyliśmy część poranka poświęconą czułościom postanowiłam się ogarnąć. Jace poszedł do swojego pokoju zrobić to samo. Z szafy wyjęłam ciemne dżinsy, czarny sweter i czarne buty za kostkę. Zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki.
---Oczami Kinny---
Jak zwykle ciężko było mi zwlec się z łóżka. Gdy już udało mi się to zrobić i trochę się ogarnęłam zaczęłam się zastanawiać czy to dobry pomysł przywiązywać się do osób, które nie są takie jak ja. Możliwe, że będę żyła wiecznie. Za kilkadziesiąt lat wszyscy odejdą i zostanę sama. Teraz zaczynam rozumieć, co to znaczy być nieśmiertelnym. Z jednej strony mogę się cieszyć, bo będę miała dużo czasu żeby np.zwiedzić świat, a z drugiej boję się tego. Westchnęłam ciężko. Co ma być to będzie. Nie ma sensu teraz zawracać sobie tym głowy. Wyszłam z pokoju. Zamyślona szłam w stronę jadani. Przez przypadek wpadłam na Lucas'a. Przewróciłabym się gdyby mnie nie złapał.
-Uważaj. Nie chcesz chyba nikomu zepsuć tak radosnego poranka swoją śmiercią-powiedział chłopak. Zmrużyłam oczy.
-Nic by się nie stało, gdybyś patrzył gdzie idziesz.
Lucas rzucił mi wymowne spojrzenie.
-Hmm..? Mówiłaś coś ?
-Takie rzeczy ? Na korytarzu ? Znajdźcie sobie jakiś pokój !!
Powoli odwróciłam głowę w stronę z, której dobiegał głos. Magnus stał w drzwiach swojego pokoju i uśmiechał się do nas złośliwie. Szybko wyplątałam się z objęć Lucas'a i zgromiłam czarownika wzrokiem.
-On tylko mnie złapał, żebym nie upadła.
-Właśnie widziałem. Idę stąd, nie przeszkadzajcie sobie.
Magnus wyminął nas i poszedł, a Lucas usilnie starał się powstrzymać śmiech.
-No i z czego tak się głupkowato śmiejesz ?
-Ze wszystkiego. Nie obrażaj się już. Chodź, zanim Magnus wszystkim opowie tą sytuację z własnymi wymyślonymi szczegółami.
Westchnęłam.
-Masz rację, chodźmy.
---Oczami Clary---
-Wyjdziemy w końcu z tego pokoju ?-zapytałam, delikatnie odsuwając się od Jace'a.
-A chce ci się wychodzić ?
-Niebardzo, ale niestety musimy.
Jace prychnął i pocałował mnie poraz kolejny. To był krótki, ale bardzo namiętny pocałunek. Gdy odsunęliśmy się od siebie musiałam poprawić sobie fryzurę. Włosy miałam rozczochrane. Sterczały mi na wszystkie strony. Pewnie wygladałam jakby mnie strzelił piorun. Jace jak zwykle wyglądał świetnie. Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. Szliśmy w ciszy do jadalni. Gdy tylko tam weszliśmy, podbiegł do nas Magnus.
-Widziałem Kinny i Lusasa-powiedział szybko.-Na korytarzu.
-I co z tego ?-zapytał Jace, patrząc się na czarownika jak na wariata.
-Jak to, co ? Obejmowali się, no i..
-Magnuus !!!
Do pomieszczenia wpadła Kinny i odciągnęła czarownika od nas.
-Co ty wygadujesz ?
-Opisuję dokładnie to co widziałem.
-Daj spokój, Kinn. Pomylił się, i tyle. Nie wszczynaj kłótni-powiedział Lucas. Spojrzałam na niego.
-To co robiliście na korytarzu ?
-Złapałem ją, żeby nie upadła. Magnus to zobaczył i dopowiedział sobie parę rzeczy-wyjaśnił chłopak.
-Aha, okej. Kinny zostaw Magnusa w spokoju.
Dziewczyna niechętnie odsunęła się od czarownika.
                                                  ***Kilka godzin później***
-Myślisz, że Kinny i Lucas pasują do siebie ?-zapytałam Jace'a.
-Trochę tak.
-Nie możemy ich swatać. Kinny zabiłaby nas gdyby się dowiedziała.
-Trzeba się poświęcać.
-Ale nie aż tak.
Chłopak westchnął. Przysunęłam się bliżej do niego. Siedzieliśmy w oranżerii.
-Zobaczymy, pewnie Jaenelle będzie coś kombinować.
-Pewnie tak-zgodziłam się. Jaenelle uwielbiała takie sprawy.
Westchnęłam i przytuliłam się do blondyna, a on przyciągnął mnie bliżej. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Jak zawsze była to przyjemna cisza. Mimo wszelkich przeciwności losu, czułam, że zawsze będę mogła na niego liczyć. Tak samo jak on na mnie. Chciałabym być z nim już na zawsze..


Coś mi ostatnio nie wychodzi tak jakbym tego chciała :( Przepraszam.
Jutro kolejnego rozdziału nie będzie, ale postaram się dodać w poniedziałek ;)


piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 15

---Oczami Kinny---
Już od kilku godzin Magnus uczył mnie różnego rodzaju ''sztuczek''. Lucas siedział na parapecie i czasami śmiał się z moich niepowodzeń.
-Zapamiętam to-oznajmiłam mu.-Jeszcze mnie popamiętasz.
-To na pewno.-Uśmiechnął się tajemniczo.
-Już kończymy ?-zapytałam Magnusa. Ten skinął głową na znak zgody.-Jeśli chcesz możesz poćwiczyć na nim-powiedział czarownik, wskazując na Lucasa.
-Chętnie.
-Ejj, tak nie można-obruszył się chłopak.-Co ja ci takiego zrobiłem ?
-Śmiałeś się.
-Cholera..
Magnus uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
''Tylko go nie zabij przez przypadek''-usłyszałam w głowie jego głos. I wyszedł.
-No to jak ? Zaczynamy ?
Lucas jęknął.
---Oczami Jaenelle---
Idąc szukać Kinny spotkałam Magnusa.
-Już nie ćwiczycie ?-zapytałam , ale nie zdążył odpowiedzieć, bo zaraz zadałam kolejne pytanie:-Gdzie ona jest ?
-W bawialni. Ćwiczy z....z tym co ma ciemne włosy i niebieskie oczy. Jak on tam ma? Lucas, Lucian ?
-Lucas.
-Aha, dobrze wiedzieć.
Czarownik zaczął się oddalać.
-Magnus! Ona ćwiczy z nim, czy na nim ?-zapytałam, przerażona.
-Raczej na nim.-odparł uśmiechnięty.
Wydałam z siebie cichy okrzyk i pobiegłam w stronę bawialni. Gdy tam dotarłam, zrozumiałam, że Magnus mnie okłamał i teraz pewnie śmieje się z mojej głupoty. Kinny strzelała fioletowymi i niebieskimi iskrami, i tworzyła różnokolorowe kulki z energii, które świeciły i unosiły się w powietrzu. Kinny i Lucas siedzieli na stoliku i śmieli się.
-Stało się coś, Jaenelle ?-zapytała dziewczyna.
Pokręciłam głową.-Nie, chciałam tylko coś sprawdzić.
-Co chciałaś sprawdzić ?-Lucas obrócił się w moją stronę i przyglądał mi się przez chwilę.
-Chciałam sprawdzić czy jeszcze żyjesz.
-Jeszcze ? Planujecie mnie uśmiercić ?
-Może kiedyś..-zaczęła Kinny z uśmiechem.-Jak będziemy miały pewność, że na nic już nam się nie przydasz.
-Aha, dobrze wiedzieć.-Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny.-Też cie lubię, Kinn.
---Oczami Clary---
Siedziałam z Jace'm w pokoju, kiedy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Mogę wejść ?-To była Jaenelle.
-Jasne, wejdź.
Dziewczyna weszła do pokoju i rozejrzała się.
-Mam prośbę. Wielką.-Powiedziała. W jej oczach widać było złośliwe błyski.
-Jaką ?-zapytał Jace.
-Musimy spalić Magnusowi ciuchy.-Widząc zaskoczone spojrzenie młodego Herondale'a dodała:-muszę się na nim zemścić. To jak, pomożecie ?
-Chętnie. Kiedy masz zamiar to zrobić ?
-Kiedy będzie ćwiczył z Kinny. Może być nawet jutro.
Uśmiechnęłam się. Może być ciekawie. Wymieniliśmy spojrzenia z Jace'm.
-Może być-powiedział chłopak. Jaenelle rozpromieniła się.
-Dzięki. To ja już wam nie przeszkadzam.-Rzuciła i wyszła z pokoju.
-Co on jej takiego zrobił ?-Nie mogłam przestać się śmiać. Magnus naprawdę musiał czymś wkurzyć Jaenelle. Jace wzruszył ramionami.
-A skąd ja mam to wiedzieć ? Ona i Kinny są nieprzewidywalne.
-Kinny nie zrobi nic złośliwego Magnusowi póki ten ją uczy.
-Pewnie tak. Chodź tu-mruknął przyciągając mnie do siebie. Oparłam głowę o jego ramię, a on zaczął głaskać mnie po głowie. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.
-O czym tak myślisz ?-Zapytał Jace.
-Marzę sobie, a co nie wolno ?
-Jeśli o mnie marzysz, to możesz.
-Hahaha, bardzo śmieszne.
-Chcesz powiedzieć, że nie o mnie myślisz ?-chłopak udawał obrażonego.-Ranisz, rudzielcu.
Zaczęłam się śmiać. Jace udawał niezadowolonego, więc zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać.
-Ja ci dopiero dam powód do śmiechu...-powiedział i zaczął mnie łaskotać.
-Przestań !-piszczałam.-Przestań !
Po chwili Jace przestał mnie łaskotać, zamiast tego przyciągnął mnie bardzo blisko do siebie i pocałował. Jak zwykle zmiękłam w jego ramionach. Wplątałam mu palce we włosy i przechyliłam głowę, by pogłębić pocałunek. Zrobiło mi się gorąco. Jace odsunął się ode mnie i się uśmiechnął.
-Jesteś niesamowita-mruknął.-Wciąż nie wierzę, że wybrałaś akurat mnie. Przecież wielu chciałoby być na moim miejscu.
-To ja mam szczęście, że wybrałeś właśnie mnie. W końcu jest wiele pięknych dziewczyn, które chciałyby z tobą być.
-Ale dla mnie istnieje tylko jedna.
Spojrzałam mu w oczy. Tonęłam w nich. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć.
-Ja...
-Kocham cię, Clary.
Moje serce przyspieszyło, gdy usłyszałam te słowa. Poczułam, że moje oczy wypełniają się łzami szczęścia.
-Też cię kocham, Jace.
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie. W tej chwili mimo wszystko byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.  

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 14

---Oczami Clary---
Obudziłam się obok Jace'a. Blondyn leżał na boku i mi się przyglądał.
-Widzisz coś interesującego ?-zapytałam.
-Uhm..-mruknął i mnie pocałował. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy spleceni, w końcu wstaliśmy. Jace poszedł do swojego pokoju, a ja zajrzałam do szafy. W końcu zdecydowałam się na kaszmirowy sweter, ciemne obcisłe dżinsy i czarne buty za kostkę. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę.
---Oczami Kinny---
Właśnie czesałam włosy, kiedy z pokoju usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Odrzuciłam szczotkę na półkę i wybiegłam z łazienki. W pokoju było duszno. Na podłodze leżało killa płatków jakiś kwiatów. Wokół długiego lustra, wiszącego na ścianie kłębił się dym. Było go tak dużo, że aż oczy zaczęły mnie łzawić.
-Co jest !?-nie zadałam tego pytania nikomu konkretnemu. Przecież w pokoju byłam sama. Przynajmniej jeszcze chwilę temu.
-Ja jestem, Kinny.
W lustrze stała Hekatah. Jak ona to zrobiła ?? Wytrzrszczyłam oczy. Niemożliwe !
-Wiem gdzie jesteście i jakoś znajdę sposób, żeby się tam dostać-powiedziała czarownica, uśmiechając sie szyderczo. Pokręciłam głową.
-Nie..-przez ten dym nie byłam w stanie jasno myśleć. -Czego ode mnie chcesz ?
-Wiesz czego chcę. Przyłącz się do mnie. Jesteś w połowie czarownicą. Nie wszyscy Nocni łowcy będą traktować cię normalnie. Zawsze według nich będziesz gorsza.
-Gorsza okażę się jak przyłaczę się do ciebie-odparłam. Całe szczęscie głos mi się nie załamał. Hekatah zmrużyła oczy.
-Mi się nie odmawia-wysyczała.-Jeszcze pożałujesz, że nie przyjęłaś mojej propozycji.
Dym zaczął się do mnie zbliżać. Zaczęłam się dusić. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałam zanim wybiegłam z pokoju był śmiech Hekatah.
---Oczami Clary---
Podskoczyłam do góry, gdy usłyszałam krzyk Kinny. Szybko wybiegłam z pokoju żeby sprawdzić co się stało. Moja przyjaciółka wyglądała jakby właśnie zobaczyła ducha. Osunęła się po ścianie na podłogę i ukryła twarz w dłoniach.
-Co się stało?
-Ona tu była.
-Przecież nie może tutaj przyjechać. Wampiry z tutejszego klanu zabiłyby ją gdyby spróbowała.
-Była w lustrze.
W lustrze ? Jakim cudem ? Trzeba powiadomić Valenitine'a. Wzięłam Kinny pod rękę i pomogłam jej wstać.
-Chodź do Madeleine. Musimy wysłać wiadomość.
---Oczami Valentine'a---
-Przyszła wiadomość od Madeleine.-powiedziała Jocelyn, wchodząc do mojego gabinetu. -Chodziło Hekatah.
Gdy usłyszałem imię czarownicy zmroziło mnie.
-Co się stało ?
-Pojawiła się tam.-Widząc moją zmartwioną minę dodała-w lustrze, pokazała się Kinny. Twierdziła, że znajdzie sposób, by się tam dostać. Co teraz ?
-Narazie tam zostaną. Skontaktuję się z Magnusem i zapytam czy nie dałoby się jakoś zabezpieczyć ich przed magią Hekatah.
Jocelyn skinęła głową.
-Dobra. Isabelle i Caroline chcą ich odwiedzić. Idę z nimi, też chcesz, czy zostajesz tutaj ?
-Narazie nie mam czasu. Któregoś dnia ich odwiedzę.
-Uhm, to spotkamy się na kolacji-powiedziała Jocelyn i wyszła, a ja zabrałem się do pracy.
---Oczami Clary---
Siedzieliśmy w bibliotece i czekaliśmy na Magnusa. Kinny siedziała na parapecie i bawiła się fioletoymi iskrami, a Jaenelle usiłowała chyba wydeptać dziurę w podłodze. Madeleine śledziła ją wzrokiem.
-Mogłabyś przestać ?-zapytała w końcu. Jaenelle zatrzymała się i spojrzała na szefową instytutu.
-Okej.
Jace westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Cisza w bibliotece była tak gęsta, że było można ją kroić.
-Nie zniosę tego dłużej-mruknęłam.-Chyba zwariuję.
-Dasz radę, jesteś silna-Jace przytulił mnie mocno.
-Mam nadzieję, że masz rację.
-Zawsze mam rację.
-Witajcie gołabeczki !-Magnus wreszcie przyszedł. On to zawsze wie kiedy przyjść.
-Magnuus !-zza drzwi wybiegła Tessa i rzuciła się na Magnusa. Czarownik uśmiechnął się.
-Hahaha, jak widać Tess, ty nawet mając prawie 200 lat czasami zachowujesz się jak nastolatka.
-A ty nie ?-Tessa uniosła brwi do góry i zmierzyła Magnusa wzrokiem.
-Poważny Magnus ? Niewyobrażam tego sobie-Kinny wyszczerzyła się do czarownika.
-A ja niewyobrażam sobie ciebie mądrej-odgryzł się Magnus.
-Nigdy nie twierdziłam, że jestem mądra.
-Hmm. Magnusie..
-Tak, tak. Wiem. Ale nie mogę nic zrobić. Kinny, musisz jeszcze nauczyć się paru zaklęć. Zostanę tu i będę cię uczył.-Kinny uśmiechnęła się, a na jej palcach zatańczył mały płomień.
-Clary, nie chodź nigdzie sama jeśli możesz-Magnus patrzył teraz na nią wyraźnie oczekując na jej reakcję i wybuch złości. Nie doczekał się.
-Nie ma problemu.-powiedział Jace.-Ja wszędzie za nią chodzę.
Magnus pokiwał głową w milczeniu.
-To narazie wszystko. Kinny chodź, nauczę cię paru sztuczek.
Czarownik i jego uczennica wyszli z biblioteki. Madeleine zajęła się dokumentami, więc też wyszliśmy.
-Chyba muszę się przeprowadzić.
-Coo ? Gdzie ?
-Do twojego pokoju.
-A jeśli ci nie pozwolę?
-Pozwolisz-mruknął Jace, przycisnął mnie do ściany i zaczął całować.
-Pozwolisz ?-zapytał między pocałunkami.
-Uhmm..
-Wiedziałem
Zmrużyłam oczy. Dobrze wie jak bardzo go pragnę i musiał to wykorzystać.
-No co ?-blondyn zrobił minę niewiniątka, więc odpuściłam mu i wzięłam go za rękę.
-Chodź już. -powiedziałam i pociągnęłam go w stronę pokoju. Zaśmiałam się cicho. Nawet w najgorszej sytuacji Jace potrafi poprawić mi chumor.