środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 5

---Oczami Clary---
-Nie mam się w co ubrać !!!-krzyczała Isabelle. W ciągu ostatniej godziny Izzy wyrzucała wszystkie ubrania z szaf, szukając czegoś w czym mogłaby iść na imprezę Caroliny.
-A może załóż tą czarną mini ?-zaproponowała Kinny. Wyglądała tak jakby chciała jak najszybciej się stąd ulotnić. -Nie, w niej już kiedyś byłam-dziewczyna zanurkowała w stercie ciuchów i wyciągnęła z niej szafirową sukienke sięgajacą za kolano.Góra Gora sukienki była ozdobiona maleńkimi diamencikami. Nawet nienawidząca sukienek Kinny patrzyła się na nię błyszczacymi oczami. Izzy kiwnęła głową z aprobatą.
-No, Kinny chyba jeszcze jest dla ciebie nadzieja. Myślś, że będzie dobra-dziewczyna zmierzyła Kinny wzrokiem.-Przymierz-rozkazała i rzuciła w nią sukienką. Kinny wytrzeszczyła oczy.-N-nie-zaprostestowała.
-Chyba nie masz zamiaru iść w spodniach. Wynocha-Isabelle machnęła ręką w strone młodej Wayland i zaczęła znowu szukać czegoś w stercie leżących na podłodze sukienek. Po chwili wyjęła zieloną sukienkę z koronką na dole. Przyjrzawszy się jej rzuciła ją we mnie.
-Mam ją założyć?-zapytałam. Izzy zmruzyła oczy.
-A jak myślisz ? Idź się przebierz i sprawdź przy okazji czy Kinny nie uciekła-dziewczyna znow zaczęła szukać czegoś dla siebie.
Poszłam się przebrać. Przy lutrze stała Kinny. Wyglądała niesamowicie w sukience Izzy.
-Ładnie wyglądasz-powiedziałam. Dziewczyna gwałtownie odwróciła się.
-Taak, dzięki-mruknęła.-Przypomnij mi dlaczego ja sie wogóle zgodziłam to założyć.
-Hm..gdybyś tego nie zrobiła to Isabelle pewnie powiesiłaby cię na żyrandolu w sali balowej.
-Ahh tak, zapomniałam. Lepiej idź się przebierać-Kinny uśmiechnęła się i poszła do Isabelle.
---Oczami Isabelle---
Wybrałam dziewczynom sukienki i zaczęłam szukać czegoś dla siebie. Wybierałam pomiedzy różową mini, a czarną sukienką za kolano z koronką na dole.
-Zdecydowanie czarna-usłyszałam głos Kinny za mną. Odwrociłam się. Wyglądała pięknie w wybranej przeze mnie kreacji. Wystarczyło tylko jeszcze zrobić jej makijaż i fryzurę.
-Tak myślisz ?-przestałam myśleć o wyglądzie przyjaciółki i zaczęłam zastanawiać sić nad swoim strojem. Dziewczyna skinęła głową. W tej samej chwili do pokoju weszła Clary. Też wyglądała zachwycająco  w zielonej sukience. Zielony to zdecydowanie jej kolor.
-Czarna?-spytałam, a ona skinęla głową. Co one z tym maja? Nagle mowę im odebrało ? Jeszcze kilka razy to zrobią, a nie dożyją do wieczora.
-Okej, Izzy idź się przebierz, jak wrócisz zajmiemy się makijażem i fryzurą-powiedziała Clary. Kinny wyglądała na przerażoną. Uśmiechnęłam sie do niej złowieszczo i wyszłam.
                                                       ***Kilka godzin później***
---Oczami Clary---
Umówiłam sie z Jace'm, że przyjdzie po mnie około godziny 21. Jak zwykle był punktualny. Razem poszliśmy do rezydencji Waylandów. Rodzice Caroline pojechali do jakichś przyjaciół na czas imprezy, to znaczy, że jutro po poludniu pewnie wrócą. Rozejrzalam się. Wszystko było przyozdobione kolorowymi swiatełkami. Sprawiało to niemal magiczne wrażenie. Po lewej stronie stał stolik, na którym były różnego rodzaju ciastka i napoje.
-I jak wam sie podoba?-usłyszałam głos Kinny za plecami. Odwrociliśmy się z Jace'm. Moja przyjaciółka była chyba po raz pierwszy w życiu umalowana i ubrana w sukienkę, bez robienia cierpiętniczych min. Swoje czarne włosy z pomalowanymi na rudo końcówkami miała rozpuszczone. Obok niej stała dziewczyna z jasnymi blond włosami i przenikliwymi niebieskimi oczami. To byla Jaenelle Lovelace. Na pewno niedaleko kręci sie jej brat, Adrian.
-Caroline niesamowicie sie spisała-powiedziałam. W ogrodzie było coraz wiecej osób.
-Ma talent-dodał Jace.
-Cieszę się, że wam się podoba-odparła Kinny.-Ktoś musiał wspinać się na drzewa żeby przyozdobić je lampkami.
-Moglam sie domyślić-Caroline nigdy nie wspięłaby się na drzewo tak sprawnie jak jej siostra. Jaenelle starała się nie wybuchnąc śmiechem.
-Ciesz się Kinn, że Adriana nie było, bo pewnie zaglądałby ci pod sukienkę-zażartowała, a my z Jace'm zaczęliśmy się śmiać.
-Gdyby próbował to bym mu wydłubała oczy-oznajmiła czarnowłosa.
-Domyślam się-wykrztusiła blondynka pomiędzy napadami śmiechu.-Okej, muszę sprawdzić czy mój ukochany brat jeszcze żyje. Później was znajdę-słowa 'ukochany brat' brzmiały tak jakby ledwo przeszły jej przez gardlo. Zdusiłam kolejny wybuch śmiechu. Jaenelle posłała mi promienny uśmiech i poszła szukać Adriana.
-A ty nie idziesz poszukać Jonathana ?-spytała Kinny.
-To on tu jest? Był przecież w Paryżu.-Mój brat tutaj, a ja o tym nic nie wiem? Niemożliwe.
-Jest, Caroline sciągnęła go dzisiaj, żeby pomagał przy dekoracjach.
-Aha, dobrze wiedzieć-powiedziałam zawiedziona. Miałam nadzieję, że chociaż przyjdzie się ze mną przywitać. Możliwe, że Caroline nie dała mu czasu na witanie się. Westchnęłam.
-Idziemy potańczyć?-spytałam Jace'a.
-Chętnie-odparł. Zanim zdazyłam się zapytać Kinny czy chce pójść z nami już jej nie było. Usmiechnęłam się  i poszłam z chłopakiem tańczyć
---Oczami Kinny---
 Zniknęłam i usiadłam na cztero-osobowej chuśtawce na tyłach ogrodu. Rozejrzałam się nerwowo wokół. Miałam nadzieję, że wiedźma tu nie przyszła i mi się przywidziało. Jednak nie, Hekatah stała za płotem jakieś 500 metrów ode mnie. Czemu ona nie może zostawić mnie w spokoju? Zanim zdążyła podejść, ja odwróciłam się i odeszłam szybkim krokiem w  stronę wyjścia z rezydencji. Musiałam iść do Valentina.
---Oczami Caroline---
Impreza była dobrym pomysłem-pomyślałam idąc między tańczącymi ludźmi. Zobaczyłam Clary i Jace'a tańczących razem. Niedaleko była Isabelle. Jej brat Alec najprawdopodobniej znalazł sobie spokojne miejsce. Udało mi się wypatrzyć Adriana i Jaenelle. Tylko Kinny nigdzie nie mogłam znaleźć. Ugh, zabiję ją jak tylko przyjdzie. Westchnłam i poszłam tańczyć.
---Oczami Jace'a---
-Idziesz się czegoś napić ?-zapytała Clary. Uśmiechnąłem się i poprawiłem jej włosy,  bo kilka kosmyków opadło jej na oczy.
-Jasne.
Wzieliśmy sobie lemoniadę i zatrzymaliśmy się przy drzewie. Staliśmy kilka minut w milczeniu. Ostrożnie przysunąłem się do niej. Clary odwróciła się do mnie i z uśmiechem patrzyła mi w oczy. Odwzajemniłem delikatnie jej umiech i nachyliłem się do niej, by ją pocałować. Tym razem na szczęście nic nam nie przeszkodziło.

Wow, jest coraz więcej wyświetleń. Dziękuję <3 <3
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :)

2 komentarze:

  1. Rozdział mega. Dzisiaj przeczytałm wszystkie rozdziały i jestem zachwycona.
    Zapraszam na mojego bloga również o Datach Anioła. Nie obrazisz się jeśli dodam cię do poleconych? :-*:D:D
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział B O S K I <3 Idę czytać kolejny NEXT <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń