poniedziałek, 20 lipca 2015

LBA!

Baardzo dziękuję za nominację Mani Mai :) Naprawdę jestem mile zaskoczona, że ktoś w ogóle tu jeszcze zagląda ;) Jeszcze raz z całego serca dziękuję <3 ;**

Pytania:
1. Co cię najbardziej motywuje?
Raczej kto ;3 Moja przyjaciółka Karola <3
2. Przyjaciele, czy rodzina?
Moi przyjaciele są dla mnie tak samo bliscy jak rodzina ;*
3. Ulubiona bohaterka książkowa?
Hmm, trudno mi wybrać. Chyba Tessa :)
4. Ulubiony cytat?
"Kochać to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym."
5. Gdzie jedziesz na wakacje, czy może zostajesz w domu?
W tym roku w domu ;3
6. "Hobbit" - książka, czy film lepszy?
Jak zawsze książka *.*
7. Czarny, czy biały?
Czarny ^^
8. Ulubiona piosenka?
Chwilowo Still Here :)
9. Co sądzisz o książce "Romeo i Julia"?
Jedynym, co spodobało mi się w tej książce była ich miłość. Szkoda, że taka nie istnieje ( przynajmniej ja w taką nie wierzę)
10. Czekolada, czy żelki?
Czekoladaa :*
11. Wolisz lato, czy zimę?
Lato ;)

Nie obraźcie się, ale nikogo nie nominuję.

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 26 cz. II

---Oczami Clary---
Jeśli umrzeć oznacza zapomnieć, to ja żyłam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie wiedziałam ile tkwię zawieszona pomiędzy śmiercią, a snem. Nie miałam pojęcia ile dni tu jestem. Co się dzieje z Jace'm i resztą. Byłam sama w jakimś dziwnym, mglistym miejscu. Wszędzie były kamienie. Leżałam na jednym z nich, ale nie było mi niewygodnie. Jakbym była niematerialna.
- Bo jesteś. - Szept delikatnie niczym obłok pary, otarł się o mój policzek. Głos z pewnością należał do kobiety. Był delikatny, jakby mówiła do dziecka, próbując je uspokoić. Miała obcy akcent.
Uznałam, że skoro mi podpowiada, może udzielić mi parę odpowiedzi na pytania.
- Gdzie jestem?
- Gdzieś pomiędzy życiem, a śmiercią.
Że co!?
- Żyjesz, ale już niedługo. Umierasz - wyjaśniła. W gardle wezbrał mi szloch. To koniec?
Łzy skapywały mi po policzkach. W zetnięciu z kamieniem parowały, tworząc wokół mojej twarzy wciąż ten sam zawiły wzór.
Machnęłam ręką, przecinając nią znak. Para okazała się być gorąca i jednocześnie ostra jak nóż. Na dłoni miałam ranę o kształcie znaku. Moja dłoń zrobiła się gorąca, więc przyłożyłam ją do zimnego kamienia. Gdy ten już się nagrzał, Zrobiłam to samo z następnym i następnym, aż wszystkie kamienie wokół mnie były gorące. Na każdym z nich był taki sam krwawy znak jak na mojej dłoni. Krew idealnie wpływała w zagłębienia, przez co wzór nie zmieniał kształtu.
- Co tu się do cholery, dzieje!? - Nikt nie odpowiedział. Głos, który wcześniej Słyszałam zniknął. Przyłożyłam dłoń do serca. Za chwilę umrę. Sama. A inni nawet się nie dowiedzą o tym.
Nagle poczułam obezwładniający ból. Nie mogłam się ruszyć. Chciałam krzyczeć, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Dusiłam się. Musiałam walczyć o każdy oddech, który rozsadzał mi płuca. Chwilę później znów wszystko stało się przytłumione i szare. A ja najbardziej ze wszystkiego zapragnęłam zapomnieć. Pozwoliłam, by cisza wypełniła mnie całą.

---Oczami Kinny---
Coś było nie tak. Czułam to. Przemierzając dobrze mi znane korytarze instytutu, zastanawiałam się, co się dzieje. Albo co za chwilę ma się stać. Jednak nic nie przyszykowało mnie na dotkliwy ból serca. Jakby ktoś wydzierał mi je, zabierając coś ze sobą jakąś część mnie.
Clary. Ktoś usiłował zabrać nam związane z nią wspomnienia, myśli i uczucia. Zaczęłam z tym walczyć. Niestety za późno.

Witam i przepraszam. Nie miałam żadnego pomysłu, co może dziać się dalej. Zabrakło mi też czasu. Mam nadzieję, ze rozdział może być i czekam na wasze komentarze. Ochrzańcie mnie za to, że tak długo mnie tu nie było XD

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 26 cz. I

---Oczami Kinny---
Clary nie budziła się już od kilku dni. Wszyscy przez to byli ponurzy i przygnębieni. A najbardziej Jace. Ja? Cóż, ja byłam smutna, zła i miałam ochotę złapać Hekatah i zaciągnąć ją do kuchni, żeby Izzy jej coś ugotowała. Gorszej kary nie znam. Bo chyba nie istnieje. Większość osób wolalaby siedzieć w którejś celi w cichym mieście niż jesc to, co ugotuje Isabelle.
Zamknęłam oczy i oparlam czoło o chłodną szybę. Miałam juz dość. Każdy powinien mieć jakiś nieprzekraczalny limit nieszczęść. A może wszyscy mają? Wszyscy tylko nie ja. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi, jednak zanim zdazylam krzyknac, do pokoju wpadła Isabelle. O, nie.
- Nic nie gotowałam - Izz zmruzyla oczy. Skąd wiedziała o czym myślę?
- Zostałas jasnowidzem?
-  Nie po prostu wyglądałas na przerażona.
Aha, fajnie. Kinny Wayland, Nocny Łowca boi się kuchni Isabelle Lightwood. Jak to pięknie brzmi.
- Wstawaj. Muszę gdzieś wyjść. Nie mogę tutaj wytrzymać.
Westchnęłam, wstając i poszłam za Izz. W tej chwili mogłabym wytrzymać nawet zakupy...

Przepraszam was bardzo. Ostatnio w ogóle nie mam weny... :((

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 25

---Oczami Clary---


-Niech to szlag!-Jaenelle wpadła do biblioteki jak burza. Wzrokiem ciskała błyskawice, a włosy sterczały jej na wszystkie strony, sprawiając, że dziewczyna wyglądała jakby uderzył w nią piorun.
Ana wyjrzała przez okno.
-Była burza?-Spytała. Jaenelle zgromiła ją wzrokiem.
-Nie.
-Aha. Robiłaś eksperymenty chemiczne i coś wybuchło?
-Nie.
-Wpadłaś do kuchni kiedy była tam Isabelle?
-Nie.
Oho. Widać komuś humorek nie dopisuje.
-I z czego ty się tak głupkowato cieszysz, Jace?
-Ja? Z niczego-powiedział i odwrócił się, by dziewczyna nie zobaczyła jego uśmiechu.
Ja zaś usilnie próbowałam stłumić chichot, ale z marnym skutkiem. Jaenelle prześlizgnęła się wzrokiem po nas wszystkich, po kolei po czym wyprostowała się dumnie i wyszła. Chyba się obraziła.
-Foch forever na pięć minut-mruknęła Ana, podnosząc się z fotela.-Idę trenować? Idziecie ze mną?
-Nie, wolimy czytać-Jace uśmiechnął się szelmowsko.-Wy? czyta
ć? Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie-powiedziała dziewczyna i wyszła.
---Oczami Kinny---
-Izzy, jesteś pewna, że nas nie otrujesz?-Spytałam chyba już po raz setny.
No cóż, Ostrożności nigdy za wiele. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą potrawy Isabelle.
Siedzący obok mnie Lucas cicho prychnął. Spojrzałam na niego i zobaczyłam psotny błysk w jego oczach. Co on znowu kombinuje? Rzuciłam mu pytające spojrzenie, a on mruknął:-Umiałabyś sprawdzić, żeby to coś-trącił brązową breję, która miała być zupą Iz-stało się jadalne, albo zniknęło?
Hm, tego jeszcze nie próbowałam.
-Nie wiem. Zobaczę co da się zrobić.
---Oczami Clary---
-Clary! Jace! Obiaad!-Zawołała Isabelle.
-Uciekajmy.-Jace złapał mnie za rękę i chciał wyjśc, ale Iz stanęła nam na drodze.
-Dokąd się wybierasz, Herondale? Zrobiłam pyszny obiad. Będzie zupa i kaczka.
Na słowo ,,kaczka'' Jace zbladł. Mruknął coś cicho. Wyłapałam słowa: ,,kaczka'', ,,tylko nie to'' i ,,ona chyba zwariowała''. Bedę musiała koniecznie zapytać go, o co chodzi z tą kaczką.
-Idźcie. Muszę tylko wziąć coś z pokoju i zaraz do was dołączę-powiedziałam, a Jace zrobił zbolała minę. Biedak. Izzy złapała go za ramię i pociągnęła w stronę kuchni.
-Zawołaj Anę!-Rzuciła przez ramię.
Miejmy nadzieję, że ktoś wyleje zupę Isabelle, zanim dotrę do kuchni.
***

Po wyjściu z biblioteki skierowałam się do swojego pokoju. Musiałam się pospieszyć. Isabelle nie lubi, kiedy ktoś usiłuje uniknąć obiadu, gdy ona gotuje. Za rogiem zobaczyłam paskudnego sługusa Hekatach. Co on tu robi?!
-Czego chcesz?-Warknęłam.
Nie usłyszałam odpowiedzi, bo poczułam ukłucie na ramieniu i pochłonęła mnie ciemność.
---Oczami Anastazji---
Usłyszałam głośny huk na korytarzu. Miałam przeczucie, że stało się coś złego. Szybko wybiegłam z sali treningowej, by sprawdzić, co jest źródłem tego hałasu. Niedaleko pokoju Clary zobaczyłam nieprzytomną rudą i pochylającego się nad nią sługusa Hekatach. Wiedziałam, że tak będzie! Właśnie zamierzał podnieść dziewczynę z podłogi, kiedy cicho podeszłam do niego od tyłu i walnęłam go z całej siły rękojeścią sztyletu w skroń. Padł na ziemię tuż obok Clary. Zostawiłam go na chwilę i sprawdziłam co z nią. Na szczęście żyła. Wzięłam za ręce faceta, który chciał porwać rudą i związałam mu je po czym zaciągnęłam go od składzika i zamknęłam go w nim. Później po niego wrócę. Przed tem oczywiście zabrałam mu broń i stelę. Narysowałam Clary iratze, ale nie pomogło, więc pobiegłam po pozostałych. Wszyscy byli w kuchni. Podnieśli wzrok, bo wpadłam tam jak oszalała.
-Chodźcie! Clary coś się stało!
Wszyscy natychmiast wstali i pobiegli za mną do rudowłosej.


Wiem, znowu nawaliłam. Przepraszam. Następnym razem postaram się bardziej.
--------------------------------------------
Ostatnio tak sobie myślałam o moim opowiadaniu i stwierdziłam, że pomysł na historię jest nawet niezły jak na mnie, ale to jest chujowo zapisane (przepraszam za wyrażenie, ale taka prawda). Wiem, miałam kontynuować to opowiadanie, ale to nie ma sensu.
Postanowiłam zakończyć niedługo tego bloga i założyć nowego. Mam pomysł na (wg mnie) lepszą historię niż ta. Będę chciała dać z siebie duuużo więcej niż do tej pory. Co o tym myślicie? :)



piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 24

---Oczami Clary---
Obudziły mnie ciepłe promienie porannego słońca. Spojrzałam na zegarek. Była 8.02.
Westchnęłam i obróciłam się w stronę śpiącego Jace'a. Gdy spał zawsze wyglądał jak anioł. Nie mogłam inaczej, musiałam się uśmiechnąć. Cicho wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. 

***

Lara zjawiła się tuż po śniadaniu. Jak zawsze stała wyprostowana tak, jakby kij połknęła. Jeśli dalej będzie taka sztywna, to w końcu się złamie na pół, pomyślałam.
Kinny jakby czytając mi w myślach, mruknęła:
-Ja jej zbierać z podłogi nie będę.
---Oczami Jaenelle---
-Ja jej zbierać nie będę-szepnęła Kinny do Clary.
A zmywać? Lara Caruso jest ostatnią osobą, którą chciałabym widzieć już z samego rana. Z resztą wieczorem też nie mam ochoty jej oglądać. Niestety dziś był jeden z tych bardziej pochmurnych dni, w które Lara mogła wychodzić. Podobno to efekt zaklęcia. Uduszę czarownika, który sprawił, że muszę ją oglądać nawet w dzień. Każdy byłby lepszy, tylko nie ona. Usilnie starałam się przybrać obojętny wyraz twarzy. Tylko ja znam Larę od tej gorszej strony. Reszta widzi tylko cukierkowo-różową miłą, zawsze pomocną dziewczynę. Większość ludzi ocenia innych po pozorach i niestety nie doceniają jej. A ona to perfidnie wykorzystuje. Sapnęłam ze złością. Mówiłam o tym tylko Caroline. Kinny sama się domyśliła, ale chce mieć dobry kontakt z przywódczynią klanu wampirów w Madrycie. 'Jak narazie jest nam potrzebna'-mówiła.
-To długo nie potrwa...-powtarzałam cicho, schodząc w dół, do krypty.
-Całe szczęście-odparła Caroline. Po przyjęciu urodzinowym Kinn, Caroline i Morgensternowie postanowili zostać.
-Damy radę-oznajmiła buntowniczo.
Skąd u niej ten ton? Lady Caroline, Pani Idealna jako buntowniczka? To mogłoby być ciekawe. Chyba Kinny będzie miała konkurencję.

***kilka godzin później***

---Oczami Clary---
Lara późno wyszła z instytutu. Jak narazie wszyscy zgadxali się co do jednej kwestii: mam nigdy nie zostawać sama. Jeśli chodzi o resztę spraw, to było dużo kłótni. Lara chciała, by Kinny wróciła do podwodnej rezydencji Hekatah, zaś ja, Jace, Lucas, Anastazja i moi rodzice i Caroline nie chcieli się na to zgodzić. Jaenelle i Madeleine nie zabierały głosu w tej sprawie, a Kinny było najwyraźniej wszystko jedno. Z jednej strony czarownica miała tlko sprawdzić, co się tam dzieje i czy Hekatah ma tam coś, co pomogłoby nam ją znaleźć i unicestwić. Z drugiej sttony...jeśli ona tam jest i czeka, aż ktoś z nas tam wróci... Nie, Kinn tak nie pójdzie. Nie sama. A już na pewno nie jeśli będzie inny sposób na znalezienie wiedźmy.
-O czym myślisz?-Zapytał, idący obok mnie Jace.-Przypominasz chmurę gradową.
-Myślę o propozycji Lary.
-Chyba nie zamierzasz wysłać tam swojej przyjaciółki.
-Nie. Najlepiej byłoby gdybym nie wciągała was w tę sprawę.
-Nie masz na to wpływu. Wszyscy cię lubią i nie chcą cię stracić, dlatego pomagają. Jak myślisz, co zrobiłaby Kinny gdybyś jej nie powiedziała o tak istotnej sprawie?
-Wściekłaby się. Zabiłaby mnie chyba jeszcze szybciej niż Hekatah.
-No właśnie. Ja też cię nie opuszczę. Nigdy.
Poczułam łzy wzruszenia napływające mi do oczu.
-Jace...
Zanim zdążyłam dokończyć zdanie blondyn przyciagnął mnie do siebie i pocałował. Westchnęłam cicho i przysunęłam się do niego jeszcze bliżej, zupełnie tak jakbym pragnęła stopić się z nim w jedno.

                               

 Jace wciągnął mni do naszego pokoju i kopniakiem zatrzasnął za nami drzwi. Delikatnie położył mnie na łóżku, jednocześnie jedną ręką rozpinając mi koszulę, a drugą głaskał mnie po włosach. Jęknęłam i pomogłam mu zdjąć koszulkę. Kreśliłam palcami wzory na jego plecach. Chłopak zdążył już pozbyć się mojej koszuli i spodni, więc leżałam teraz pod nim w samej bieliźnie. Czułam na swojej nagiej skórze jego gorący oddech.
-Clary...
-Nie przestawaj-nakazałam mu..
Chciałam, by on był jeszcze bliżej. Chciałam za pomocą pocałunków przekazać mu calą swoją miłość do niego. I radość, że mimo, iż może mieć prawie każdą wybrał akurat mnie.

*** 

---Oczami Jace'a---
Clary leżała z głową na moim ramieniu. Uśmiechała się. Delikatnie pogłaskałem ją po włosach. Moja mała anielica. Moja piękna. Kocham ją. Zwykle to dziewczyny uganiały się za mną, nie odwrotnie. Jednak Clary przewróciła moje życie do góry nogami. Uczyniła je lepszym. I mnie zresztą też. Pokazała mi, co jest najważniejsze w życiu, a przede wszystkim nauczyła mnie kochać.
-Czemu się tak uśmiechasz?-Zapytała rudowłosa.
-Bo chyba jestem w niebie. Widzę anioła.
-Gdzie?
-Ty jesteś moim aniołem.
-Nie mam skrzydeł, aureoli i...
-Brak skrzydeł czy aureoli nie przesądza o tym. Liczy się to, co masz w sercu, aniele.
---Oczami Clary---
-Brak skrzydeł czy aureoli nie przesądza o tym. Liczy się to, co masz w sercu, aniele-powiedział Jace.
Moje serce przyspieszyło i urosło o minimum dwa lub trzy rozmiary. Nikt wcześniej ni mówił mi takich rzeczy. Zamknęłam oczy. Uśmiech ni chciał zejść mi z twarzy.
Anioł. Jestem jego aniołem. Spojrzałam na niego spod pół przymkniętych powiek. Pewnie czeka ma moją reakcję.
-Ja...-cholera, no wyduś to z siebie! Nie potrafię wyrazić tego, co czuję słowami.
Zamiast mówić, pocałowałam go. Starałam się wszystko wyrazić tym pocałunkiem. To, jak bardzo go potrzebuję, I jak bardzo go kocham. I jak się cieszę, że mimo wszystko zawsze jest obok mnie. 
Codziennie dziękuję Razjelowi, za to, że go mam.

Przepraszam, że tak długo mnie nie było!! Od teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie, a jak znowu długo nie będzie rozdziału, to możecie mi przywalić, bo przez swoje lenistwo pewnie sobie zasłużyłam XD 
Zapraszam do komentowania :)

sobota, 28 marca 2015

Liebster Blog Award



Woow! Dziękuję za kolejną nominację i przepraszam, że tak późno :))

Nominowała mnie Paulina Patrycja (Blog ) <3 *.*
                                                                                                                     
                                                 
         
Pytania:
1.Dlaczego taka tematyka bloga?
Bo kocham DA <3
2. Jakie są twoje ulubione lody?
Czekoladowe, waniliowe, toffi, malinowe....
3. Masz jakieś ulubione zwierze (EGZOTYCZNE)?
Lew, lampart, papuga :))
4. Jak by wszystkie książki były rzeczywistością to, do jakiej grupy byś chciał/ chciała należeć?
Fantastyka 
5. Jaki jest twój ulubiony film?
Dary Anioła-miasto kości
Love, Rosie
Niezgodna
Rubinrot 
Saphirblau 
6. Bogactwo czy prawdziwa miłość?
Prawdziwa miłość <3
7. Co robisz w wolnym czasie?
Piszę, czytam, słucham muzyki, spotykam się ze znajomymi.
8. Truskawki czy maliny?
Hmm..chyba maliny :)
9. Biały czy czarny?
Czarny
10. Dobra książka czy ploteczki z przyjaciółkami?
Książka *.*

Nie nominuję nikogo, znowu, przepraszam :(

C    
                   C                                       

czwartek, 19 marca 2015

Liebster Blog Award (kolejny raz)!!!



Ojeej ! To już kolejna nominacja do LBA ! Naprawdę nie wiem, co powiedzieć (albo raczej napisać XD).

Z całeego serca dziękuję Veronice Hunter (Blog) <3 <3
                      


Pytania:
1. Co robisz w wolnym czasie ?    
Czytam, piszę, słucham muzyki i spotykam się ze znajomymi :)
2. Dzień czy noc ?     
Noc
3. Grasz na jakimś instrumencie ?    
Jeśli nerwy można nazwać instrumentem, to tak XD
4. Czego obecne słuchasz ?     
Słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho ;3
5. Co byś zmienił/a w szkole ?    
Długość przerw i lekcji 
6. Ulubiony fast food ?      
Hmm...chyba cheeseburger :)
7. Co wolisz KFC czy McDonald ?    
McDonald 
8. Sklep w którym są ubrania po 25 zł i księgarnia w której wszystkie książki za 10 zł, gdzie idziesz ?
Do księgarni 
9. Herbata czy kawa ?
Lubię i jedno i drugie, ale bardziej kawa :))
10. Biały czy razowy chleb ?
Razowy 
11. Lubisz szkołę ?
To zależy. Szkoła ogólnie nie jest zła, ale nie cierpię fałszywych ludzi, a u mnie w szkole jest ich trochę :/


Nominuję:
1. Co cię skłoniło do założenia bloga?
2. Dlaczego akurat taka tematyka?
3. Jaki jest twój ulubiony kolor?
4. Jakiej muzyki słuchasz?
5. Jaka jest twoja ulubiona pora roku?
6. Lody czy czekolada?
7. Jeśli czytasz mojego bloga, co o nim myślisz?
8. Co lubisz robić w wolnym czasie?
9. Anglia czy Ameryka?
10. Jaka jest twoja ulubiona postać książkowa?
11. Czym kierujesz się w życiu?

poniedziałek, 16 marca 2015

Liebster Blog Award



Aaaaa ! Dziękuję z całego serca za kolejną nominację do LBA !! <3 <3

Nie spodziewałam się tego *.*
                                                                                   
Nominowała mnie Veronica Hunter (Blog ) <3 :*
Pytania:
1. Twoja ulubiona książka ?
Seria "Dary Anioła" <3
2. Ulubiona postać ?
Chyba Jace :)
3. Jabłko czy banan ?
Trochę dziwne pytanie...ale chyba jabłko :))
4. 100 zł czy dwie książki z księgarni ?
Książki 
5. Co robisz w wolnym czasie ?
Spotykam się ze znajomymi, piszę, czytam i słucham muzyki ;3
6. Lubisz swoje życie ?
Tak :')
7. Co byś chciał/a w sobie zmienić ?
Wszystko 
8. Twoje ulubione lody ?
Hmm..Waniliowe, czekoladowe, owocowe...Prawie wszystkie smaki :))
9. Jaki gatunek książek lubisz ?
Fantasy, romantyka, thrillery
10. Czemu ta tematyka bloga ?
Kocham DA i wymyślałam przed snem różne opowiadania, więc postanowiłam zacząć je zapisywać :)
11. Róża czy lilia ?
Nie potrafię wybrać. To moje ulubione kwiaty *.*

Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale naprawdę brakuje mi pomysłów kogo nominować. 

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 23

---Oczami Kinny---
Dotarliśmy do instytutu dosyć późno. Zrobiło się chłodniej i ciemniej. Szłam, trzymając Lucasa za rękę. Gdy tylko weszliśmy do instytutu, zorientowałam się, że jest inaczej niż zwykle. Tak, cicho..jakby nikogo tu nie było. Ścisnęłam mocniej rękę Lucasa, a on z tajemniczym uśmieszkiem poprowadził mnie po schodach na górę.
-Co ty znowu kombinujesz ?-zapytałam, zaintrygowana.
-Nic-widząc moje powątpiewające spojrzenie dodał:-Naprawdę nic.
Weszliśmy do ciemnej bawialni i zamknęliśmy za sobą drzwi.
-Po co...
Moje słowa zagłuszył krzyk Caroline.
-Wszystkiego najlepszego !
Nagle zapaliły się wszystkie światła w pomieszczeniu. Caroline i Jaenelle pierwsze, by mnie przytulić.
-Nie duś...-mruknęłam.-Ja chcę jeszcze żyć.
Następna była Clary, a później Izzy. Nawet Alec, Jace i wiecznie przeciwna jakimkolwiek pokazom uczuć oprócz radości, Ana, podeszli złożyć mi życzenia.
-Dzięki za pamięć.
-Jak moglibyśmy nie pamiętać o twoich urodzinach ?-Spytał Magnus.
-Ona sama zapomniała-wtrącił Lucas.
-Hahahaha, u niej to normalne-Clary uśmiechnęła się i zakryła dłonią usta Caroline, która już zamierzała wygłosić jakąś uwagę na ten temat.
-Mamy tort, ale zapomnieliśmy o zapałkach.
-Po co nam zapałki, jak mamy tutaj czarowników ?-zapytałam, podchodząc do stołu.
---Oczami Clary---
Kinny podeszła do stołu i złożyła ręce. Cicho wypowiedziała słowa zaklęcia, po czym rozłożyła dłonie, w których pojawił się płomień. Westchnęłam.
-Niesamowite-mruknęłam Jace'owi do ucha.
-Ty też jesteś niesamowita-odparł cicho, obejmując mnie ramieniem.
-Wiem.-Pociągnęłam chłopaka w ciemny kąt pomieszczenia.
---Oczami Anastazji---
Wszyscy zajęli się składaniem Kinny życzeń i dawaniem jej prezentów. Ja nie należe do fanów takich imprez, więc na tyle dyskretnie jak tylko się dało wzięłam kawałek tortu, podrzuciłam Kinny prezent i próbowałam wykraść się z zatłoczonego pomieszczenia. Niestety bezskutecznie.
-Pff...
---Oczami Clary---
-Czy mi się tylko wydaje, czy naprawdę Ana próbuje stąd zwiać ?-zapytał Jace, odsuwając się ode mnie.
Zachichotałam. Rzeczywiście Ana z kawałkiem tortu czekoladowego na talerzyku i przebiegłym uśmieszkiem na ustach, usiłowała stąd zwiać.
-Ana !-krzyknęłam.
Dziewczyna spojrzała na mnie. Wiedziałam, że jest niezadowolona. Gestem przywołałam ją do nas.
-Jak mogłaś, Clary ?-zapytała.
-Normalnie. Wytrzymasz.
-Musisz, bo inaczej będziesz miała do czynienia z Jaenelle i Caroline.
Ana potarła dłonią czoło.
-Tragedia-mruknęła.

      ***kilka godzin później***
   
--Oczami Clary---
Po urodzinach Kinny poszliśmy z Jace'm do szklarni. Była prawie północ. Staliśmy na mostku, trzymając się za ręce. Na bezchmurnym, ciemno granatowym niebie jasno świeciły gwiazdy. Nagle zauważyłam spadającą gwiazdę.
-Pomyśl życzenie-powiedziałam.
Chciałabym...cholera, czego ja właściwie mam sobie zażyczyć ? Hmm..Proszę, niech Jace zostanie ze mną na zawsze. Tak to bardzo dobre życzenie. Gwiazda zniknęła nam z oczu równo o północy. Przeniosłam spojrzenie na kwiat północy. Zaczął rozkwitać. Płatki powoli się rozwijały, obsypując wszystko do okoła złotym, lekkim pyłkiem, błyszczącym jak brokat. Jace zgarnął trochę pyłku na dłoń i posypał mi nim włosy.
-Moja gwiazda-szepnął.
-Twooja-odparłam, przytulając się do niego.
Staliśmy tak przytuleni, dopóki ostatnie kwiaty północy nie zgubiły płatków.
-Chodź, gwiazdo.
Jace złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szklarni.
---Oczami Kinny---
-Czuję się bardziej zmęczona niż po polowaniu-powiedziałam i wyciągnęłam się na sofie w bawialni.
Wszyscy poszli spać, zostaliśmy tylko ja i Lucas. Chłopak, zupełnie tak jakbym go przywołała myślami, podszedł do mnie i usiadł obok.
-Nie przesadzaj. Było fajnie.
Uraczyłam go tylko pytającym spojrzeniem. Ciekawe, co mu się tak spodobało. Wzruszył ramionami.
-Po prostu chcę cię zobaczyć w tej krótkiej sukience. Tej od Jaenelle.
Prychnęłam i rzuciłam w niego poduszką.
-Jesteś niereformowalny.
-I ty dopiero teraz to zauważyłaś ?
-Możesz pomarzyć o mnie w tej sukience.
-Tym się od razu zajmę jak tylko stąd wyjdziemy.
Pokręciłam głową i wstałam.
-Proszę, nie opowiadaj mi o twoich chorych fantazjach. Niektórych rzeczy nie chcę wiedzieć.
-Żałuj.
-Taa, mogę zacząć jutro ?
-Dzisiaj. Już po północy.
-O cholera...ile ja czasu straciłam w twoim towarzystwie...
Udawałam przerażoną. Chyba powinnam zostać aktorką. Mam talent do takich rzeczy.
Lucas zamiast odpowiedzieć przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-Dużo, a stracisz jeszcze więcej-mruknął, gdy skończył mnie całować.

Liebster Blog Award #2

Woow, bardzo, bardzo dziękuję za nominację do LBA Paulinie Hunter (prowadzi blog: Dary Anioła-Inna Historia ) <3
                                                                               

Naprawdę nie spodziewałam się kolejnej nominacji. Miło wiedzieć, że komuś podoba się moje opowiadanie :)) 


Pytania: 
1. Ulubiona postać książkowa?
Trudne pytanie..Nie mam ulubionej :)
2. Ulubiona książka?
Seria ''Dary Anioła'' <3
3.Ulubiony film ?
Love, Rosie, Czarownica, Dary Anioła: Miasto Kości :)
4. Ulubiony kolor?
Czarny 
5. Dlaczego ta tematyka bloga?
Miałam mnóstwo pomysłów na opowiadanie, więc zaczęłam je spisywać :))
6. Inspiracja twórcza, czyli co cię skłoniło do pisania?
Pomysły, które nie dawały mi spokoju 
7. Will Herondale czy Jace Herondale?
Uwielbiaam ich obu <3 Nie jestem w stanie wybrać
8. Izzy Lightwood czy Alec Lightwood?
Izzy *.*
9. Prezes Miau czy Church?
Prezes Miau :)
10. Ulubiona/y autor/ka?
Cassandra Clare 
11. Styl Izzy czy Clary?
Zależy od  mojego humoru i od tego gdzie idę (nie chciałabym się połamać w szpilkach) XD

Nie nominuję nikogo. Wybaczcie :/

czwartek, 12 marca 2015

Liebster Blog Award !!



Z całego serca chcę podziękować Veronice Hunter, która prowadzi Tego Bloga za nominację !! <3 <3

Pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
Czarny :) Jak moja dusza XD
2. Jak się nazywa twoją ulubiona książka ?
Seria ''Dary Anioła''
3. Pisanie to twoja pasa czy hobby ?
Hobby ;3
4. Co cię nakłoniło do założenia bloga ?
Miałam dużo pomysłów na opowiadania :)
5. Jesteś osobą towarzyską czy może bardziej samotnikiem ?
Jestem towarzyska :))
6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Pisać, czytać i słuchać muzyki *.*
7. Czekolada czy vanilja ?
Lubię oba, ale chyba bardziej kocham czekoladę <3
8. Paryż czy Alicante (Hiszpania) ?
Alicante 
9. Film czy książka ?
Książka *.*
10. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
Pisarką i psychologiem :)
11. Czego ostatnio słuchasz ?
Słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho :D

Nominuję:
Moje pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
2. Jak się nazywa twoja ulubiona książka ?
3. Jakiej słuchasz muzyki ?
4. Kim chcesz zostać w przyszłości ?
5. Jakie jest twoje marzenie ?
6. Co cię nakłoniło do założenia bloga ?
7. Książka czy film ?
8. Jaki jest twój ulubiony cytat ?
9. Czym kierujesz się w życiu ?
10. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
11. Kto jest twoim ulubionym pisarzem lub pisarką ?


wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 22

---Oczami Clary---
-Długo jeszcze ?-zapytałam Jaenelle.
Już ponad dwie godziny spędziłyśmy w centrum handlowym, obchodząc wszystkie sklepy z ubraniami. Szukałyśmy czegoś wyjątkowego. W końcu Jaenelle wykrzyknęła:-Idealna !
Podeszłam bliżej.
-Hmm??
-Patrz na tą jasną, koronkową sukienkę. Jest idealna.



Wzrokiem podążyłam za jej spojrzeniem. Sukienka, którą Jaenelle zamierza kupić Kinny na urodziny była krótka, na ramiączkach, z tyłu było wcięcie, które odkrywało całe plecy.
-Masz rację, cudna. A może kupię jej do tego złoty łańcuszek i kolczyki.
-Taak ! To bardzo dobry pomysł. Caroline ma zamiar dać jej torebkę.
-Czyli dzisiaj wszyscy umrzemy-mruknęłam, tak by Jaenelle nie usłyszała.
---Oczami Kinny---
Idąc oświetlonymi słonecznym blaskiem ulicami Madrytu, oglądałam okolicę. Lucas szedł obok mnie. Czasami opowiadał mi, o tym co mijamy. Co oni kombinują ? Nagle zauważyłam, że zatrzymałam się przed przejściem, a Lucas stoi po drugiej stronie. Uśmiechał się szeroko.
-Idiota-mruknęłam.
Gdy podeszłam do niego przeszyłam go spojrzeniem.
-Nie mogłeś krzyknąć, że stoję jak słup na środku drogi ?-zapytałam. Złośliwy błysk w jego oczach powiedział mi, że nie.
-Mówiłem do ciebie, ale byłaś tak zamyślona, że nie zwracałaś na mnie uwagi.
Nagle poczułam się zakłopotana. Miał rację; rzeczywiście nie zwracałam na nic uwagi.
-Taa, przepraszam-wydukałam.
-Nic się nie stało. Chodź.
---Oczami Clary---
Po zakupach wróciłyśmy do instytutu. Przy wejściu powitała nas Caroline. Jej jasne włosy były upiętę w niedbałego koka na czubku głowy. Ona i Kinny nie mogłyby się bardziej rożnić. Caroline była pewna siebie i kochała ludzi. Ją wszscy znają. Kinny zaś jest cichsza i skryta, nie ufa ludziom. W dodatku różnią się też wyglądem. Caroline ma jasne blond włosy, a jej siostra czarne.
-Wszyscy już tu są, chodźcie-powiedziała.
Jaenelle i ja ruszyłyśmy za nią. W instytucie prawie wszystko było już gotowe na przyjęcie urodzinowe Kinny. Jocelyn i Madeleine rozmawiały cicho, siedząc ma fotelach przy kominku. Valentine pewnie zaginął w bibliotece. Caroline kręciła się po pomieszczeniu i sprawdzała dekoracje.
-Wszystko w porządku ?-zapytałam.
-Tak, tylko sprawdzałam.
Uśmiechnęłam się do Anastazji, która właśnie przyszła.
-Czy tylko mi sie wydaje, czy naprawdę Caroline bardziej niż np.ataku demonów boi się, że dekoracje będą źle wyglądać ?-spytała.
-Chyba masz rację-powiedziała Jaenelle.
Anastazja uniosła brwi.
-Pająki, Jaenelle ? Wielkie, włochate...
Jaenelle wyprostowała się dumnie.
-Nie mam zielonego pojęcia o czym pani do mnie mówi-powiedziała.
-Później ci pokażę-odparła Ana i odeszła. Blondynce krew odpłynęła z twarzy.
-O cholera...-powiedziała cicho.
---Oczami Kinny---
Lucas zaprowadził mnie do jakiegoś zamku czy czegoś tam. Oczywiście chciał iść do wieży, bo chce mi coś pokazać. W tej chwili jesteśmy w połowie drogi, a ja już czuję, że nie chce mi się dalej wspinać po stromych schodach.
-Na dół będziesz mnie znosił-wydyszałam, na co on zareagował przebiegłym uśmieszkiem typu ''wiem coś czego ty nie wiesz''. Oho, coś się szykuje.
                                         ***
Gdy doszliśmy na górę Lucas podprowadził mnie do okna. Byliśmy wysoko. Bardzo wysoko, chociaż musiałam przyznać, że widok był oszałamiający. Z góry wszystko wygląda inaczej.
-No więc, po co mnie tu przyprowadziłeś ?-zapytałam. Ładny widok nie uratuje go, jeśli kazał mi się wspinać po nic.
-Chciałem popatrzeć na miasto z góry. Przy zachodzie słońca wygląda niesamowicie.
-Zaniesiesz mnie później do instytutu.
-Już to mówiłaś.
-Wiem. Tylko ci przypominam.
Usiadłam na parapecie, bo nie sądzę, że będzię mu się chciało nieść mnie na rękach taki kawał drogi. Przysunął się bliżej.
-Wiesz co dzisiaj za święto ?-zapytał z zagadkowym usmiechem. Pokręciłam głową.
-Nie, oświeć mnie.
-Naprawdę ?
-Chyba nie jest ważne, skoro o nim nie pamiętam.
-Twoje urodziny.
Gdyby nie on spadłabym z parapetu.Zupełnie o tym zapomniałam. Złapał mnie, ale i tak straciłam równowagę i polecieliśmy w głąb pomieszczenia. Miałam miękkie lądowanie, bo znalazłam się na nim.
-Szybka jesteś.
Prychnęłam.
-Chciałbyś.
-Skąd wiesz ?
To pytanie zszokowało mnie. Zamknęłam oczy, bojąc się, że jak dalej będę się na niego gapić to mi w końcu wypadną. Szybko podniosłam się. Lucas poszedł w moje ślady. Nie byłam w stanie nic wykrztusić, bo miałam ściśnięte emocjami gardło.Powoli, bardzo powoli otworzyłam oczy. Stał blisko mnie. Tak blisko, że mogłabym go dotknąć. Patrzyłam w jego niesamowicie niebieskie oczy i widziałam w nich jego uczucia, tak podobne do moich własnych.



Nie pamiętam dokładnie w którym momencie, przybliżyłam się do niego. Teraz między nami prawie w ogóle nie było miejsca. Powoli, najwyraźniej, chcąc dać mi szanę na wycofanie się, pochylił się i pocałował mnie. Na początku pocałunek był delikatny, ale objęłam go i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Gdy już (niestety) odsunął się trochę ode mnie nie mogliśmy złapać tchu.
-Kocham cię-powiedział.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Ja ciebie też.

Witam :3 Powoli zbliża się koniec księgi I i zastanawiam się, czy pisać księgę II, czy zakończyć bloga. Chcę po prostu wiedzieć czy jakbym zdecydowała się pisać dalej ktoś by to czytał, więc mam takie pytanie: kontynuować ? Bo sama już nie wiem co mam z tym zrobić :/
 Zachęcam do komentowania :)

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 21

---Oczami Clary---
Siedzieliśmy wszyscy w jadalni. Kinny siedziała obok mnie z lewej stronie i wydawała z siebie jakieś dziwne dźwięki. Jaenelle starała się to ignorować, ale czasem z dziwnym wyrazem twarzy spoglądała w jej stronę.
-Szzszzz...-wysyczała Kinny obserwując uważnie reakcję blondynki. Jace uścisnął moją dłoń pod stołem.
-Zwariowała do reszty-mruknął do mnie. Zdusiłam śmiech. Rzeczywiście, dziewczyna zachowywała się dziwnie. Palcami stukała o blat stołu, przesuwając rękę w stronę Jaenelle.
-Hihihi, to miały być pająki, Kinn.One tak nie robią-Anastazja stała uśmiechnięta przy wejściu do pomieszczenia.
-To jest zmutowany genetycznie pająk-odparła Kinny.
Uniosłam brwi.
-Nie wiem co brałaś i ile tego było, ale proszę, Kinny zmień dilera-powiedział Jace.
-Nic nie brałam !-wykrzyknęła czarownica.
-Ona po prostu nie potrafi udawać pająka-wtrąciła Anastazja. Już otwierałam usta, by powiedzieć im, że to nienormalne, ale po chwili je zamknęłam. W końcu Kinny i słowo 'normalność' nie idą ze sobą w parze.
Akurat gdy Anastazja zdążyła usiąść i już miała pokazać czarownicy jak udawać pająka do pomieszczenia weszła Madeleine. Jaenelle westchęła z ulgą.
-Ktoś chce się z wami widzieć-oznajmiła kierowniczka instytutu.
Blondynka jako pierwsza wstała i szybko ruszyła do wyjścia.
-Idziemy do krypty ?-zapytała odchodząc.
-Tak!-Madeleine musiała krzyczeć, by Jaenelle usłyszała.
-W krypcie są pająki ?
Madeleine zmierzyła Anastazję i Kinny dziwnym spojrzeniem. Po czym odwróciła się i gestem pokazała, żebyśmy poszli za nią.
Nie lubię krypt i w ogóle tego rodzaju pomieszczeń. Zimnych i pustych. Biorąc pod uwagę to, że spotkanie ma się odbyć akurat tam, wskazywało na to, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z wampirem. Tak, gorzej chwilowo już być nie może. 
---Oczami Jace'a---
Szedłem do krypty trzymając za rękę Clary. Rudowłosa nic nie mówiła, myślami była daleko stąd.
-Już jesteśmy na miejscu-powiedziałem. Staliśmy przed dużymi drzwiami z ciemnego drewna. Clary spojrzała posępnie na drzwi i mocniej ściśnęła moją dłoń.
-Gotowi ?-spytała Madeleine. Rudowłosa i ja jednocześnie skinęliśmy głowami na znak zgody.
Szefowa instytutu otworzyła drzwi. Przed nami stanęła wampirzyca. Jej prawie białe włosy skręciły się od panującej tu wilgoci. Miała zielone oczy, w których mogłam zobaczyć wszystkie lata, które przeżyła, a najprawdopodobniej było ich sporo.
-Lara Caruso, do usług-powiedziała z uśmiechem.
-Clarissa Morgenstern, ale proszę mówić mi Clary.
-Jace Herondale.
Zanim ktoś Madeleine powiedziała nam o co chodzi, w pomieszczeniu zmaterializowały się Kinny i Anastazja. Wampirzyca jeszcze szerzej uśmiechnęła się na ich widok.
-Ana, Kinny, jak dobrze was widzieć !-wykrzyknęła radośnie i podeszła się z nimi przywitać.
---Oczami Clary---
-Już się bałam, że was nie ma-powiedziała Lara do Kinny i Anastazji.
Madeleine, Jace i ja patrzylismy jak wampirzyca i te dwie wariatki trajkotały jakby były najlepszymi przyjaciółkami. Jaenelle stała z boku i uważnie oglądała rysy na kamiennej ścianie.
-Nie lubimy się-powiedziała cicho, zanim zadałam jej pytanie dotyczące jej dziwnego zachowania. Założyła ręce na piersi i pochmurnym spojrzeniem zmierzyła Larę.
-Laro, co chciałaś nam powiedzieć ?-zapytała.
-Ach tak...chodzi o Hekatah.
Słysząc, co powiedziała Lara podeszłam bliżej. Jace stanął obok mnie, a Kinny i Anastazja ucichły.
-Naruszyła nasz teren, przychodząc tutaj. Miała bezwględny zakaz pobytu na terenie Hiszpanii.
-Tak, to już wiemy-powiedziałam. Lara skinęła głową.
-Aha, chcemy pomóc w sprawie z Hekatah. Od tej chwili, dopóki nie wyjedziesz stąd jesteś pod ochroną tutejszego klanu wampirów. Chcemy raz na zawsze pozbyć się tej wiedźmy, a skoro ona chce ciebie to dopadniemy ją w końcu, gdy będzie próbowała coś tobie zrobić.
-Och, dziękujemy za każdą pomoc w tej sprawie-powiedziałam. Jace uśmiechnął się do mnie. Wreszcie jakaś dobra wiadomość.
-Okej, to ja idę. Do zobaczenia !
Lara wyszła, a my poszliśmy do biblioteki, cieszyć się z dobrej wiadomości. Klan wampirów pomoże nam pozbyć się Hekatah !

Hej, mam prośbę: proszę, żeby każdy kto to czyta, skomentował. Chcę zobaczyć ile was jest :)) Dziękuję ;3 

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 20

---Oczami Clary---
Światło księżyca delikatnie oświetlało pokój. Leżałam z Jace'm na moim łożku, przytulając go. Chłopak obejmował mnie ramieniem. W świetle księżyca jego włosy zmieniły barwę ze złotej na srebrną.
-Różowy jestem, czy po prostu lubisz się na mnie patrzeć ?-Zapytał Jace z rozbawieniem.
-Jesteś..kolorowy..
Chłopak uniósł brwi.
-Naprawdę ?
-Eee taak
-W takim razie tworzymy bardzo kolorową parę-mruknął.
-Co ?-O co mu chodzi ?
-Ja różowo-złoty, no wiesz, moje włosy są złote. Ty rudo-czerwono pomarańczowa.
-Taa, uważaj, bo poproszę Kinny żeby zamieniła twój cudny blond kolor na inny.
-Nie możesz mi tego zrobić !
-Wszystko mogę.
-A Alec ostrzegał mnie, że rude bywają wredne.
-Alec, co ?!?!
-Nic, nic..
Uśmiechnęłam się szeroko i go pocałowałam. Jace przyciągnął mnie bliżej i wplątał palce w moje włosy.
-Mmm...cudna jesteś, księżniczko-powiedział chłopak cicho.
-Ty też jesteś cudowny.
-Wiem.
---Oczami Kinny---
Szłam do oranżerii. Musiałam poukładać sobie parę rzeczy w głowie. Nagle usłyszałam pisk, był taki głośny, że aż spadłam ze schodów. Na szczęście miałam niesamowity refleks i w porę zasłoniłam głowę, by nie uderzyć nią w ścianę. Szybko otrząsnęłam się po upadku i pobiegłam w stronię, z której dochodził głos.
---Oczami Anastazji---
Wpadłam do bawialni, jakby mnie gonili wszyscy diabli, a okazało się, że to tylko Janelle i...wielki pająk. Kinny wpadła dosłownie sekundę po mnie poturbowana tak, jakby właśnie zaliczyła upadek ze schodów. Zakryłam dłonią usta, by ukryć śmiech.
-Więc narobiłaś tyle hałasu z powodu pająka ?!-zapytała czarnowłosa. Wyglądało na to, że zaraz będę musiała zmywać Jaenelle z podłogi, ścian i sufitu. Spojrzałam w górę. Trochę wysoko. Trochę bardzo wysoko. Nie, nienienienienie.
-Ni zmyję Jaenelle z sufitu.-Powiedziałam to cicho, ale Kinny i tak usłyszała. Zachichotała cicho.
-Ja już chyba wiem kto to zrobi...
-Co ?!-Zapytała blondynka, a Kinny zrobiła minę niewiniątka.
-Nic, czy ktoś coś w ogóle mówił ?-Kinny rozejrzała się po pomieszczeniu, obejrzała uważnie nawet sufit.
-Rzeczywiście za wysoko-mruknęła, kiwając głową powoli.
-Bywa..-odparłam i przyglądałam się Jaenelle, która patrzyła na mnie i na Kinny jak na wariatki. Czarnowłosa czarownica uśmechnęła się wesoło do Jaenelle, ręką nakreślając sobie nad głową kształt aureoli po czym pogwizdując wyszła z bawialni. Jaenelle popukała się palcem w czoło. Wzruszyłam ramionami, nie powiem o tym Kinny, bo zmywanie resztek kogoś ze ściany nie należy do moich ulubionych zajęć i także wyszłam.

Znowu krótko, więc przepraszam. Next postaram się napisać dłuższy :)

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 19

---Oczami Kinny---
Gdy tylko pojawiłyśmy się w instytucie wszyscy do nas przybiegli. Jace złapał Clary w ramiona i przytulił ją mocno. Lucas podszedł do mnie i też mnie przytulił. Uśmiechnęłam się. -Czemu nas nie wezwałaś ?-Zapytała Jaenelle. -Ja ją o to prosiłam-odparła za mnie Clary.
---Oczami Clary---
Jace trzymał mnie mocno jakby upewniał się, że jestem cała. Lucas i Kinny stali obok siebie i trzymali się za ręce. Czy ja o czymś nie wiem ? -Następnym razem nie zostawię cię samej-mruknął mi Jace do ucha. Uśmiechnęłam się szeroko. -To dobrze. Nigdy mnie nie zostawiaj.
---Oczami Kinny---
Jace i Clary poszli do siebie, a Jaenelle, Magnus i reszta naszego zespołu poszli do oranzerii. W bibliotece zostaliśmy tylko Lucas i ja. Siedzieliśmy razem na parapecie i spoglądaliśmy za okno. Chłopak obejmował mnie ramieniem, a ja opierałam głowę na jego piersi. Fajnie było tak siedzieć. Przez okno wpadały promienie słońca, oświetlając pomieszczenie złotym światłem. Zaśmiałam się cicho. -Hmm?-mruknął Lucas. -Nawet kolekcja czaszek Madeleine wygląda ładnie w tym świetle. Zastanawiam się po co ona to kolekcjonuje. -Nie wiem. Tak było jak jeszcze jej ojciec kierował instytutem. Aha, i proszę cię nie komentuj wystroju przy niej, bo skończysz jako jedna z tych czaszek. -Hahaha, bardzo śmieszne. -A ja myślałem, że właśnie za to mnie tak bardzo lubisz. -Ja lubie ciebie ? Kto ci tak powiedział ? Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i posłał mi wymowne spojrzenie. -Ty. -Byłam wtedy chwilowo niepoczytalna. -Okej, ale następnym razem jak coś się stanie to nie zostanę z tobą na noc. Jęknęłam. -No chyba, że się przyznasz, że mnie uwielbiasz. -Taa, idź się lecz. -Nie mogę. Na głowę to już u mnie za późno. -Idiota-mruknęłam i go przytuliłam. Może przez chwilę będzie cicho.Lucas przyciągnął mnie bliżej do siebie i oparł policzek o moją głowę.Przymknęłam oczy, chwilowo poddając się dziwnemu uczuciu, które zawsze pojawiało się przy nim. Cholera, nie mogę się zakochać. Nie mogę !!!
Przepraszam, że tak krótko, ale ostatnio mam coraz mniej czasu i pomysłów :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 18

---Oczami Clary---
Ogień. Wszędzie był złoty, niebiański ogień. Pomarańczowo złote płomienie lizały ziemię i rośliny. 
-Clarisso..
Odwróciłam się. Przede mną stał anioł Razjel.
-T-tak?-Wyjąkałam.
-Clarisso Adele Morgenstern, musisz opóźnić ceremon, którą planuje Hekatah. Jeśli przejmie od ciebie wystarczająco dużo energii będzie próbowała zniszczyć świat. Musisz ją powstrzymać. Kinga ci pomoże.
-Jak ?
-Masz swoją moc. Użyj jej.
-Nie potrafię-jak mam powstrzymać kogoś z kilkoma stuleciami praktyki ? Jeszcze niedawno nic nie wiedziałam na ten temat.

-Wyobraźnia. Chyba ją posiadasz-powiedział anioł.-Liczę na ciebie. Mam nadzieję, że ci się uda-dodał i zniknął w chmurze złotych iskierek. 
Obudziłam się. Przetarłam oczy. Na krześle przy łóżku leżała czarna sukienka z szarym paskiem. Westchnęłam. Jak umierać to chociaż w ładnym stroju, tak Hekatah ? Poczucie chumoru tej czarownicy było bardzo ciekawe. Gdybym nie miała dzisiaj zginąć, pewnie zaczęłabym się śmiać. No chyba, że nie umrę...Może uda mi się ją powstrzymać ?I jeszcze wizyta anioła.Zdekoncentrowała mnie. Moje rozmyślania przerwała Hekatah.
-Obudziłaś się-mruknęła.-To dobrze. Ubierz się. Przyjdę za 15 minut.
Drżącą ręką odgarnęłam włosy z twarzy i zaczęłam się ubierać. Po 15 minutach przyszła Hekatah. -Chodź za mną-powiedziała.
Kobieta wyszła, a ja za nią. Cały czas zastanawiałam się jak stąd uciec. Ten dom był istnym labiryntem. Ciekawe jak ona się tu odnajduje. Po kilku minutach doszłyśmy do dużego pomieszczenia z narysowanymi na podłodze pentagramami i innymi znakami. Hekatah podeszła do wielkiego regału i zaczęła coś przygotowywać. Po chwili wzięła coś i przeszła do jakiegoś ukrytego pomieszczenia.Po cichu zaczęłam skradać się w stronę wyjścia, ale odbiłam się od magicznej bariery. Wytężyłam umysł w poszukiwaniu swej mocy. Była we mnie głęboko ukryta. Jasna wiązka energii.Nigdy nie znalazłabym jej gdybym nie patrzyła na treningi Kinny. Rozwinęłam ją i zaczęłam próbować jej użyć. Nie mogłam zniszczyć bariery odgradzającej mnie od wyjścia.Wyobraziłam sobie jak leżący na stole athame przesuwa się w moją stronę. Nieśmiało zerknęłam w jego stronę. Ledwo drgnął. Spróbowałam jeszcze raz. Udało mi się !! Wzięłam athame i spojrzałam na Hekatah. 
---Oczami Kinny---
Wszystko był już gotowe. Magnus właśnie otwierał bramę. Przymknęłam oczy i czekałam. Jace, Jaenelle, Lucas i reszta łącznie z Valentine'm czekali razem ze mną.
-Gotowe-powiedział Magnus, łapiąc mnie delikatnie za ramię.-Pamiętaj, żeby dać nam znak jak ci się uda.
Skinęłam głową. Podeszłam do bramy i pomyślałam o Clary. O wszystkich chwilach, które razem spędziłyśmy i przekroczyłam bramę
---Oczami Clary---
Nagle obok mnie pojawiła się Kinny. Wylądowała obok mnie cicho i zwinnie jak kot. Jakby czytając jej w myślach powiedziałam cicho:-nie wzywaj ich. Chcę to zrobić sama.
Kinny nie wyglądała na zadowoloną, ale posłuchała i dała mi seraficki miecz. Chciałam podejść do drzwi pomieszczenia, do którego poszła Hekatah, ale nie zdążyłam. Czarownica zagrodziła mi drogę. Kinny stanęła za mną.
-Myślałaś, że tak łatwo dam ci uciec ?-Wrzasnęła Hekatah, po czym zaczęła mruczeć jakieś słowa w dziwnym języku. Zanim dokończyła jakaś niewidzialna siła rzuciła nią o ścianę.
-Clary, chodź !-Krzyknęła Kinny i złapała mnie za rękę. Hekatah zaczęła się podnosić, a Kinny pociągnęła mnie w stronę bramy, którą tworzyła. Czarownica była już niedaleko nas kiedy Kinny znów cisnęła ją o ścianę. Ja wyobraziłam sobie jak drzwi zamykają się, a wszystkie zamki zaczęły się zatrzaskiwać. Zanim Kinn wciągnęła mnie w bramę, wyobraziłam sobie ogień pożerający drewniane belki. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam zanim przyjaciółka wciągnęła mnie w bramę były języki ognia wspinające się po kolumnach.

Witam ;33 Trochę kiepsko to wyszło, ale naprawdę mam mało czasu :/ 
Next postaram się dodać jutro albo w czwartek :)