---Oczami Valentina---
Wieczór był cichy i spokojny. Prawie wszyscy bawili się na imprezie u Waylandów. Kinny pewnie już tam nie było, bo najpawdopodobniej biegła tutaj. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wejdź, Kinny-powiedziałem. Dziewczyna weszła do pomieszczenia. Wyglądała jakby zobaczyła ducha.
-Widziałam Hekatah. Znowu-powiedziała drżącym głosem. Skinąłem głową, wiedziałem, że tak będzie.
-Wiem. Rozmawiałaś z nią ? -jak znałem przyjaciółkę mojej córki to najprawdopodobniej nie, ale zawsze warto spytać.
-Nie, po prostu przyszłam tutaj.
-To dobrze. Hekatah będzie próbowała przeciągnąć cię na swoją stronę.
-To co ja mam teraz zrobić ?-zapytała Kinny.
-Idziemy do czarownika. Może będzie miał jakiś amulet, który chroniłby cię przed nią. Otwórz bramę do Nowego Yorku.
Dziewczyna wyjęła stelę i zaczęła rysować znaki na ścianie. Po chwili brama była już gotowa. Przeszliśmy przez nią i stanęliśmy przed domem Wielkiego Czarownika Brooklynu, Magnusa Bane'a. Zapukałem do drzwi, a Kinny rozejrzała się nerwowo do okoła. Drzwi się otworzyły i stanął przed nami wysoki czarnowłosy mężczyzna z kocimi oczami. Uniósł brwi.
-Coś się stało, Valentine ?-zapytał, zerkając na młodą Wayland.
-Hekatah wróciła-odparłem wchodząc do mieszkania. Kinny podążała za mną.
-Masz amulet, który byłby w stanie ochronić ją przed wiedźma ?-spytałem, wskazując na dziewczynę. Magnus zaprosił nas do salonu. który był dużym pokojem z niebieskimi świecącymi ścianami i dużymi oknami. Kinny zagwizdała cicho, patrząc na wystawne meble.
-Nieźle-mruknęła. Magnus uśmiechnął się z nieskrywaną dumą.
-Sam urządzałem-odparł, nadal uśmiechając się do Łowczyni. Podszedł do mnie i spytał szeptem:
-To jest ta, której dolewałeś krwi czarowników ?
-Skąd wiesz ?
-Wyczułem to-powiedział tajemniczo.-Powiedziałeś jej kim jest ?
-Nie było okazji.
Magnus spiorunował mnie wzrokiem.
-Powiedz jej. Teraz-rozkazał.
-Kinny ? Chodź muszę ci coś powiedzieć. Tylko lepiej usiądź-powiedziałem.
---Oczami Clary---
Było cudownie. Jace na początku całował mnie delikatnie, ale później coraz bardziej namiętnie. Gdy w końcu udało nam się od siebie odkleić nie mogłam złapać tchu. Uśmiechnęłam się do niego.
-5-mruknęłam. Jace zrobił zdziwioną minę.
-Co ?-zapytał.
-Twoja ocena-odpowiedziałam.
-Aha, a co muszę zrobić, żeby dostać 6 ?
-Cwiczyć-odparłam krótko, a on nachylił się, by znów mnie pocałować.
---Oczami Kinny---
Byłam w takim szoku, że nawet cieszę się, że nie stałam, bo chyba wywróciłabym się. Właśnie dowiedziałam się, że mam w sobie krew czarowników!!
-Kinny ?-Valentine wyglądał na zmartwionego.
-Muszę to wszystko sobie przemyśleć. Możemy wrócić do domu ?-zapytałam. Teraz przynajmniej wiem czego chce ode mnie Hekatah.Pożegnaliśmy się z Magnusem i przeszliśmy przez zrobioną przez niego bramę. Morgenstern powiedział Caroline, że już wiem,a potem zaniósł mnie do pokou i wyszedł. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w luźna koszulkę do spania i położyłam się. Po nie całych 5 minutach zasnęłam.
Dzisiaj wyjątkowo krótki rozdział, ale mam mało czasu, żeby pisać. Przepraszam :) Mam nadzieję, że może być taki i was nie zanudziłam :D
Rozdział NIEZIEMSKI, BOSKI ! I ta scena z Clary i Jace'm <3 I ta ocena wystawiona, przez Clary XD PADŁAM HAHAH XDXDXD Nexta, proszę !
OdpowiedzUsuńCudo *.*.Ten cytat z DM w wersji Clary xD. Kinny czarownica skąd ja miałam to przeczucie ;). Weny i czekam na next/Karolcia
OdpowiedzUsuńRozdział nieziemski. NEXT już!!! Ta scena z Jace'em i Clary <3<3<3<3. Miałam lekkie przeczucie co do Kinny ale tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny. ;-D