---Oczami Clary---
-Długo jeszcze ?-zapytałam Jaenelle.
Już ponad dwie godziny spędziłyśmy w centrum handlowym, obchodząc wszystkie sklepy z ubraniami. Szukałyśmy czegoś wyjątkowego. W końcu Jaenelle wykrzyknęła:-Idealna !
Podeszłam bliżej.
-Hmm??
-Patrz na tą jasną, koronkową sukienkę. Jest idealna.
-Długo jeszcze ?-zapytałam Jaenelle.
Już ponad dwie godziny spędziłyśmy w centrum handlowym, obchodząc wszystkie sklepy z ubraniami. Szukałyśmy czegoś wyjątkowego. W końcu Jaenelle wykrzyknęła:-Idealna !
Podeszłam bliżej.
-Hmm??
-Patrz na tą jasną, koronkową sukienkę. Jest idealna.
Wzrokiem podążyłam za jej spojrzeniem. Sukienka, którą Jaenelle zamierza kupić Kinny na urodziny była krótka, na ramiączkach, z tyłu było wcięcie, które odkrywało całe plecy.
-Masz rację, cudna. A może kupię jej do tego złoty łańcuszek i kolczyki.
-Taak ! To bardzo dobry pomysł. Caroline ma zamiar dać jej torebkę.
-Czyli dzisiaj wszyscy umrzemy-mruknęłam, tak by Jaenelle nie usłyszała.
---Oczami Kinny---
Idąc oświetlonymi słonecznym blaskiem ulicami Madrytu, oglądałam okolicę. Lucas szedł obok mnie. Czasami opowiadał mi, o tym co mijamy. Co oni kombinują ? Nagle zauważyłam, że zatrzymałam się przed przejściem, a Lucas stoi po drugiej stronie. Uśmiechał się szeroko.
-Idiota-mruknęłam.
Gdy podeszłam do niego przeszyłam go spojrzeniem.
-Nie mogłeś krzyknąć, że stoję jak słup na środku drogi ?-zapytałam. Złośliwy błysk w jego oczach powiedział mi, że nie.
-Mówiłem do ciebie, ale byłaś tak zamyślona, że nie zwracałaś na mnie uwagi.
Nagle poczułam się zakłopotana. Miał rację; rzeczywiście nie zwracałam na nic uwagi.
-Taa, przepraszam-wydukałam.
-Nic się nie stało. Chodź.
---Oczami Clary---
Po zakupach wróciłyśmy do instytutu. Przy wejściu powitała nas Caroline. Jej jasne włosy były upiętę w niedbałego koka na czubku głowy. Ona i Kinny nie mogłyby się bardziej rożnić. Caroline była pewna siebie i kochała ludzi. Ją wszscy znają. Kinny zaś jest cichsza i skryta, nie ufa ludziom. W dodatku różnią się też wyglądem. Caroline ma jasne blond włosy, a jej siostra czarne.
-Wszyscy już tu są, chodźcie-powiedziała.
Jaenelle i ja ruszyłyśmy za nią. W instytucie prawie wszystko było już gotowe na przyjęcie urodzinowe Kinny. Jocelyn i Madeleine rozmawiały cicho, siedząc ma fotelach przy kominku. Valentine pewnie zaginął w bibliotece. Caroline kręciła się po pomieszczeniu i sprawdzała dekoracje.
-Wszystko w porządku ?-zapytałam.
-Tak, tylko sprawdzałam.
Uśmiechnęłam się do Anastazji, która właśnie przyszła.
-Czy tylko mi sie wydaje, czy naprawdę Caroline bardziej niż np.ataku demonów boi się, że dekoracje będą źle wyglądać ?-spytała.
-Chyba masz rację-powiedziała Jaenelle.
Anastazja uniosła brwi.
-Pająki, Jaenelle ? Wielkie, włochate...
Jaenelle wyprostowała się dumnie.
-Nie mam zielonego pojęcia o czym pani do mnie mówi-powiedziała.
-Później ci pokażę-odparła Ana i odeszła. Blondynce krew odpłynęła z twarzy.
-O cholera...-powiedziała cicho.
---Oczami Kinny---
Lucas zaprowadził mnie do jakiegoś zamku czy czegoś tam. Oczywiście chciał iść do wieży, bo chce mi coś pokazać. W tej chwili jesteśmy w połowie drogi, a ja już czuję, że nie chce mi się dalej wspinać po stromych schodach.
-Na dół będziesz mnie znosił-wydyszałam, na co on zareagował przebiegłym uśmieszkiem typu ''wiem coś czego ty nie wiesz''. Oho, coś się szykuje.
***
Gdy doszliśmy na górę Lucas podprowadził mnie do okna. Byliśmy wysoko. Bardzo wysoko, chociaż musiałam przyznać, że widok był oszałamiający. Z góry wszystko wygląda inaczej.
-No więc, po co mnie tu przyprowadziłeś ?-zapytałam. Ładny widok nie uratuje go, jeśli kazał mi się wspinać po nic.
-Chciałem popatrzeć na miasto z góry. Przy zachodzie słońca wygląda niesamowicie.
-Zaniesiesz mnie później do instytutu.
-Już to mówiłaś.
-Wiem. Tylko ci przypominam.
Usiadłam na parapecie, bo nie sądzę, że będzię mu się chciało nieść mnie na rękach taki kawał drogi. Przysunął się bliżej.
-Wiesz co dzisiaj za święto ?-zapytał z zagadkowym usmiechem. Pokręciłam głową.
-Nie, oświeć mnie.
-Naprawdę ?
-Chyba nie jest ważne, skoro o nim nie pamiętam.
-Twoje urodziny.
Gdyby nie on spadłabym z parapetu.Zupełnie o tym zapomniałam. Złapał mnie, ale i tak straciłam równowagę i polecieliśmy w głąb pomieszczenia. Miałam miękkie lądowanie, bo znalazłam się na nim.
-Szybka jesteś.
Prychnęłam.
-Chciałbyś.
-Skąd wiesz ?
To pytanie zszokowało mnie. Zamknęłam oczy, bojąc się, że jak dalej będę się na niego gapić to mi w końcu wypadną. Szybko podniosłam się. Lucas poszedł w moje ślady. Nie byłam w stanie nic wykrztusić, bo miałam ściśnięte emocjami gardło.Powoli, bardzo powoli otworzyłam oczy. Stał blisko mnie. Tak blisko, że mogłabym go dotknąć. Patrzyłam w jego niesamowicie niebieskie oczy i widziałam w nich jego uczucia, tak podobne do moich własnych.
Gdy doszliśmy na górę Lucas podprowadził mnie do okna. Byliśmy wysoko. Bardzo wysoko, chociaż musiałam przyznać, że widok był oszałamiający. Z góry wszystko wygląda inaczej.
-No więc, po co mnie tu przyprowadziłeś ?-zapytałam. Ładny widok nie uratuje go, jeśli kazał mi się wspinać po nic.
-Chciałem popatrzeć na miasto z góry. Przy zachodzie słońca wygląda niesamowicie.
-Zaniesiesz mnie później do instytutu.
-Już to mówiłaś.
-Wiem. Tylko ci przypominam.
Usiadłam na parapecie, bo nie sądzę, że będzię mu się chciało nieść mnie na rękach taki kawał drogi. Przysunął się bliżej.
-Wiesz co dzisiaj za święto ?-zapytał z zagadkowym usmiechem. Pokręciłam głową.
-Nie, oświeć mnie.
-Naprawdę ?
-Chyba nie jest ważne, skoro o nim nie pamiętam.
-Twoje urodziny.
Gdyby nie on spadłabym z parapetu.Zupełnie o tym zapomniałam. Złapał mnie, ale i tak straciłam równowagę i polecieliśmy w głąb pomieszczenia. Miałam miękkie lądowanie, bo znalazłam się na nim.
-Szybka jesteś.
Prychnęłam.
-Chciałbyś.
-Skąd wiesz ?
To pytanie zszokowało mnie. Zamknęłam oczy, bojąc się, że jak dalej będę się na niego gapić to mi w końcu wypadną. Szybko podniosłam się. Lucas poszedł w moje ślady. Nie byłam w stanie nic wykrztusić, bo miałam ściśnięte emocjami gardło.Powoli, bardzo powoli otworzyłam oczy. Stał blisko mnie. Tak blisko, że mogłabym go dotknąć. Patrzyłam w jego niesamowicie niebieskie oczy i widziałam w nich jego uczucia, tak podobne do moich własnych.
Nie pamiętam dokładnie w którym momencie, przybliżyłam się do niego. Teraz między nami prawie w ogóle nie było miejsca. Powoli, najwyraźniej, chcąc dać mi szanę na wycofanie się, pochylił się i pocałował mnie. Na początku pocałunek był delikatny, ale objęłam go i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Gdy już (niestety) odsunął się trochę ode mnie nie mogliśmy złapać tchu.
-Kocham cię-powiedział.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Ja ciebie też.
Witam :3 Powoli zbliża się koniec księgi I i zastanawiam się, czy pisać księgę II, czy zakończyć bloga. Chcę po prostu wiedzieć czy jakbym zdecydowała się pisać dalej ktoś by to czytał, więc mam takie pytanie: kontynuować ? Bo sama już nie wiem co mam z tym zrobić :/
Zachęcam do komentowania :)
jak dla mnie ten blog jest ekstra więc mam nadzieję że będziesz go pisała dalej
OdpowiedzUsuńMISIA :D
Ja na pewno będę czytać; )
OdpowiedzUsuńAaaa końcówka tak jak i rozdział po prostu NIEZIEMSKIE !!!! CZEKAM NA NEXTA !
OdpowiedzUsuńKochana, Wiko... jesteś niesamowitą burzą pomysłów i cudownie piszesz, dlatego mam zaszczyt informować, że zostałaś nominowana do LIEBSTER BLOG AWARD !!!
UsuńWięcej: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/03/liebster-award.html
Jeśli maszwene a masz to kontynuuj bo ten blog jest cudowny. Przyznam ostanie dwie kwestie mnie zamorowaly. Pomysłów i czekam na next./Karolcia
OdpowiedzUsuńJasne że masz pisać księge 2 ja chce więcej kingi i lucasa !
OdpowiedzUsuńLove .
Okej no to czekam na nexta mam nadzieje że szybko dodasz.