wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 14

---Oczami Clary---
Obudziłam się obok Jace'a. Blondyn leżał na boku i mi się przyglądał.
-Widzisz coś interesującego ?-zapytałam.
-Uhm..-mruknął i mnie pocałował. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy spleceni, w końcu wstaliśmy. Jace poszedł do swojego pokoju, a ja zajrzałam do szafy. W końcu zdecydowałam się na kaszmirowy sweter, ciemne obcisłe dżinsy i czarne buty za kostkę. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę.
---Oczami Kinny---
Właśnie czesałam włosy, kiedy z pokoju usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Odrzuciłam szczotkę na półkę i wybiegłam z łazienki. W pokoju było duszno. Na podłodze leżało killa płatków jakiś kwiatów. Wokół długiego lustra, wiszącego na ścianie kłębił się dym. Było go tak dużo, że aż oczy zaczęły mnie łzawić.
-Co jest !?-nie zadałam tego pytania nikomu konkretnemu. Przecież w pokoju byłam sama. Przynajmniej jeszcze chwilę temu.
-Ja jestem, Kinny.
W lustrze stała Hekatah. Jak ona to zrobiła ?? Wytrzrszczyłam oczy. Niemożliwe !
-Wiem gdzie jesteście i jakoś znajdę sposób, żeby się tam dostać-powiedziała czarownica, uśmiechając sie szyderczo. Pokręciłam głową.
-Nie..-przez ten dym nie byłam w stanie jasno myśleć. -Czego ode mnie chcesz ?
-Wiesz czego chcę. Przyłącz się do mnie. Jesteś w połowie czarownicą. Nie wszyscy Nocni łowcy będą traktować cię normalnie. Zawsze według nich będziesz gorsza.
-Gorsza okażę się jak przyłaczę się do ciebie-odparłam. Całe szczęscie głos mi się nie załamał. Hekatah zmrużyła oczy.
-Mi się nie odmawia-wysyczała.-Jeszcze pożałujesz, że nie przyjęłaś mojej propozycji.
Dym zaczął się do mnie zbliżać. Zaczęłam się dusić. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałam zanim wybiegłam z pokoju był śmiech Hekatah.
---Oczami Clary---
Podskoczyłam do góry, gdy usłyszałam krzyk Kinny. Szybko wybiegłam z pokoju żeby sprawdzić co się stało. Moja przyjaciółka wyglądała jakby właśnie zobaczyła ducha. Osunęła się po ścianie na podłogę i ukryła twarz w dłoniach.
-Co się stało?
-Ona tu była.
-Przecież nie może tutaj przyjechać. Wampiry z tutejszego klanu zabiłyby ją gdyby spróbowała.
-Była w lustrze.
W lustrze ? Jakim cudem ? Trzeba powiadomić Valenitine'a. Wzięłam Kinny pod rękę i pomogłam jej wstać.
-Chodź do Madeleine. Musimy wysłać wiadomość.
---Oczami Valentine'a---
-Przyszła wiadomość od Madeleine.-powiedziała Jocelyn, wchodząc do mojego gabinetu. -Chodziło Hekatah.
Gdy usłyszałem imię czarownicy zmroziło mnie.
-Co się stało ?
-Pojawiła się tam.-Widząc moją zmartwioną minę dodała-w lustrze, pokazała się Kinny. Twierdziła, że znajdzie sposób, by się tam dostać. Co teraz ?
-Narazie tam zostaną. Skontaktuję się z Magnusem i zapytam czy nie dałoby się jakoś zabezpieczyć ich przed magią Hekatah.
Jocelyn skinęła głową.
-Dobra. Isabelle i Caroline chcą ich odwiedzić. Idę z nimi, też chcesz, czy zostajesz tutaj ?
-Narazie nie mam czasu. Któregoś dnia ich odwiedzę.
-Uhm, to spotkamy się na kolacji-powiedziała Jocelyn i wyszła, a ja zabrałem się do pracy.
---Oczami Clary---
Siedzieliśmy w bibliotece i czekaliśmy na Magnusa. Kinny siedziała na parapecie i bawiła się fioletoymi iskrami, a Jaenelle usiłowała chyba wydeptać dziurę w podłodze. Madeleine śledziła ją wzrokiem.
-Mogłabyś przestać ?-zapytała w końcu. Jaenelle zatrzymała się i spojrzała na szefową instytutu.
-Okej.
Jace westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Cisza w bibliotece była tak gęsta, że było można ją kroić.
-Nie zniosę tego dłużej-mruknęłam.-Chyba zwariuję.
-Dasz radę, jesteś silna-Jace przytulił mnie mocno.
-Mam nadzieję, że masz rację.
-Zawsze mam rację.
-Witajcie gołabeczki !-Magnus wreszcie przyszedł. On to zawsze wie kiedy przyjść.
-Magnuus !-zza drzwi wybiegła Tessa i rzuciła się na Magnusa. Czarownik uśmiechnął się.
-Hahaha, jak widać Tess, ty nawet mając prawie 200 lat czasami zachowujesz się jak nastolatka.
-A ty nie ?-Tessa uniosła brwi do góry i zmierzyła Magnusa wzrokiem.
-Poważny Magnus ? Niewyobrażam tego sobie-Kinny wyszczerzyła się do czarownika.
-A ja niewyobrażam sobie ciebie mądrej-odgryzł się Magnus.
-Nigdy nie twierdziłam, że jestem mądra.
-Hmm. Magnusie..
-Tak, tak. Wiem. Ale nie mogę nic zrobić. Kinny, musisz jeszcze nauczyć się paru zaklęć. Zostanę tu i będę cię uczył.-Kinny uśmiechnęła się, a na jej palcach zatańczył mały płomień.
-Clary, nie chodź nigdzie sama jeśli możesz-Magnus patrzył teraz na nią wyraźnie oczekując na jej reakcję i wybuch złości. Nie doczekał się.
-Nie ma problemu.-powiedział Jace.-Ja wszędzie za nią chodzę.
Magnus pokiwał głową w milczeniu.
-To narazie wszystko. Kinny chodź, nauczę cię paru sztuczek.
Czarownik i jego uczennica wyszli z biblioteki. Madeleine zajęła się dokumentami, więc też wyszliśmy.
-Chyba muszę się przeprowadzić.
-Coo ? Gdzie ?
-Do twojego pokoju.
-A jeśli ci nie pozwolę?
-Pozwolisz-mruknął Jace, przycisnął mnie do ściany i zaczął całować.
-Pozwolisz ?-zapytał między pocałunkami.
-Uhmm..
-Wiedziałem
Zmrużyłam oczy. Dobrze wie jak bardzo go pragnę i musiał to wykorzystać.
-No co ?-blondyn zrobił minę niewiniątka, więc odpuściłam mu i wzięłam go za rękę.
-Chodź już. -powiedziałam i pociągnęłam go w stronę pokoju. Zaśmiałam się cicho. Nawet w najgorszej sytuacji Jace potrafi poprawić mi chumor.

5 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo, bardzo cię przepraszam że tak długo nie komentowałam (głupi Krzyżacy). Ale pamiętaj, że chociaż nie zawsze mogę mieć czas skomentować (chociaż będę się starała na bieżąco) to ja zawsze bd z tb. Bosko, bosko i jeszcze raz bosko. Jak zwykle. A teraz kochana, DAWAJ NEXT!!! ;-)
    Wera

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział MEGA <3 Koniec THE BEST XD Czekam z niecierpliwością na NEXTA !

    OdpowiedzUsuń
  3. Bóstwo ale chciałabym prosić o więcej kinni i tego chłopaka xd .
    :* czekam na nexta życze weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo pisze cudo;). Weny i pisz next./Karolcia

    OdpowiedzUsuń